Roman Giertych: kpiny i cynizm Anity Błochowiak
Myślę, że nikt nie byłby w stanie wytrzymać trzech godzin kpin i takiego cynizmu ze strony pani poseł Anity Błochowiak, więc wcale się nie dziwię, że na sali były pustki - powiedział Roman Giertych, lider LPR w "Salonie Politycznym Trójki".
28.05.2004 11:25
Jolanta Pieńkowska: W sejmie ważne głosowanie, między innymi nad raportem komisji śledczej badającej aferę Rywina. Jak pan sądzi, czy raport będzie przyjęty, czy odrzucony przez sejm?
Roman Giertych: Raport będzie odrzucony, my mamy propozycję by na krótki okres czasu powołać komisję, która miałaby przygotować inny raport, już na bazie zgromadzonego materiału, by wybrać inną wersję raportu niż Anity Błochowiak. W naszym przekonaniu jedyną prawną możliwością takiego rozwiązania jest powołanie nowej komisji do zbadania dokładnie tej samej sprawy, która przejęłaby ten materiał poprzedniej komisji śledczej. Nie ma możliwości powrotu do tej komisji, bo ta komisja w momencie przedłużenia sprawozdania ulega rozwiązaniu.
Jolanta Pieńkowska: Ale jest też wniosek PiS, by sejm zwrócił się do komisji o ponowne opracowanie raportu, to jest możliwe.
Roman Giertych: Moim zdaniem prawnie nie do końca, bo komisji już nie ma. Komisja wyczerpała w momencie przedłożenia sprawozdania swój mandat. Sejm albo przyjmuje sprawozdanie, albo odrzuca, ale tak czy inaczej komisja przestaje funkcjonować, natomiast jest możliwe powołanie komisji też 10-osobowej, przygotowanie nowych ludzi.
Jolanta Pieńkowska: I ta komisja miałaby prowadzić kolejne przesłuchania i zaczynać prace od początku.
Roman Giertych: Miałaby cały materiał zgromadzony, żadnych przesłuchań by nie organizowała tylko by ustaliła prawdę na podstawie materiałów, które zostały zgromadzone dotychczas i przedstawiłaby inną wersję niż ta kpina Anity Błochowiak. To co wczoraj przedstawiała Anita Błochowiak, te wszystkie argumenty za tezą, że nie było grupy trzymającej władzę jest kpiną. Wszyscy mieliśmy możliwość oglądania przesłuchań, wyrobienia sobie własnego zdania o tym, co się stało.
Jolanta Pieńkowska: Mówi pan, że raport Anity Błochowiak jest kpiną. Czy kpiną z opinii publicznej nie jest to, że w czasie debaty nad aferą Rywina sala nie świeci pustkami?
Roman Giertych: Ja myślę, że nikt nie byłby w stanie wytrzymać trzech godzin kpin i takiego cynizmu ze strony pani poseł Anity Błochowiak, więc wcale się nie dziwię, że na sali były pustki.
Jolanta Pieńkowska: Ale później była debata i pełno w sejmie też nie było.
Roman Giertych: Debata była nad sprawozdaniem, której jest żartem, które jest nieporozumieniem i które przede wszystkim jest niezgodne z prawdą, była grupa trzymająca władzę. Lew Rywin na pewno nie był sam i uwierzyć w to, że wilk poluje samotnie to jest nie znać właściwości działania wilka. Tak jak jest w polowaniu przez wilka tak jest i w korupcji, nie ma możliwości, aby osoba która chce uzyskać tego typu łapówkę jak 17,5 miliona dolarów za przygotowanie ustaw robiła to sama. To jest niemożliwe, musiała być grupa, która musiała zapewnić, żeby ta ustawa weszła w życie, była podpisana przez prezydenta i obowiązywała, a to można zrobić wyłącznie w określonej grupie politycznej, która miała różnego rodzaju wpływy w określonych kręgach władzy, sejmu, sądu, kancelarii prezydenta.
Przeczytaj cały wywiad