Rolowanie u Mittala
Czy koncern hutniczy Mittal Steel Poland SA
dopuścił się przestępstwa, inwestując 200 mln dolarów w obligacje
zagranicznej spółki-matki, ulokowanej na Antylach Holenderskich?
Sprawę tę bada katowicka policja i prokuratura - pisze "Dziennik
Zachodni".
05.01.2006 | aktual.: 05.01.2006 04:21
Na półrocznym pomnażaniu grosza się nie skończyło. Hinduski właściciel polskich hut przedłużył lokatę zysków wypracowanych w Polsce na kolejne pół roku. Inwestycje są w powijakach, a pieniądze - pomnażane w "rajskich" obligacjach.
"DZ" przypomina, że w połowie lipca hutnicza "Solidarność" złożyła doniesienie do prokuratury, że Mittal Steel Poland SA wyprowadza ze spółki 200 mln dolarów zysku z kupionej przez siebie byłej Huty Katowice i 300 mln dolarów z Koksowni Zdzieszowice. Lokowane są one na Antylach Holenderskich, czyli w raju podatkowym, gdzie ma siedzibę firma-matka Mittal Steel Holdings N. V.
Jak podkreślał wówczas Władysław Molęcki, przewodniczący NSZZ "S" w oddziale MSP SA w Dąbrowie Górniczej, zarząd spółki złamał prawo: nie postarał się o zgodę Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy na przeprowadzanie operacji przekraczających 20 proc. wartości kapitału zakładowego oraz nie realizował założeń biznesplanu i umowy prywatyzacyjnej. Związkowcy twierdzili, że pieniądze z zysku miały iść na inwestycje. Tymczasem za cały zysk z 2004 r. (1,7 mld zł, czyli nieco ponad 500 mln USD), kupiono obligacje.
Jacek Mireński, reprezentujący MSP SA, zaprzeczał na łamach "DZ", by doszło do złamania prawa. Tłumaczył, że zarząd spółki kupił obligacje firmy-matki, bo już po 6 miesiącach będzie miał zysk: 1,5 proc. powyżej inflacji. - To będzie dodatkowe 9 milionów USD zysku w skali roku. Podatki od dochodu zostaną zapłacone w Polsce - zapewniał.
Czy tak się nie stało? Rzecznik MSP SA Andrzej Krzyształowski radzi poczekać na odpowiedź wiceprezesa ds. finansowych do piątku. Potwierdza jednak, że zarząd spółki podjął decyzję - zgodną z prawem i warunkami rynkowymi - o przedłużeniu okresu wykupu obligacji na kolejnych 6 miesięcy.
Tymczasem Lech Majchrzak, wiceprzewodniczący NSZZ "S" w dawnej Hucie Katowice, mówi zdecydowanie: Owszem, inwestycje są prowadzone, ale tylko na papierze. - My ich w Dąbrowie Górniczej nie widzimy. Nie ma ich także w innych zakładach hutniczych, gdzie miały powstać cztery kluczowe inwestycje, poszerzające możliwość zatrudnienia ludzi np. z likwidowanej walcowni. Chyba, że uznamy, iż inwestycją jest przeniesienie baraku z placu, na którym ma kiedyś stanąć w Dąbrowie Górniczej linia ciągłego odlewu stali - mówi wiceprzewodniczący Majchrzak. (PAP)