Rolicki: Gronkiewicz-Waltz pomogło poparcie Kwaśniewskiego
W ocenie publicysty "Faktu" Janusza Rolickiego, jedną z przyczyn wygranej Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO) w II turze wyborów na prezydenta Warszawy było poparcie udzielone jej przez Aleksandra Kwaśniewskiego i Marka Borowskiego.
Z kolei "skandal z telefonami", czyli pomyłka, wskutek której przed II turą ok. 10 tys. warszawiaków odebrało w nocy telefon z nagraniem Kazimierza Marcinkiewicz, który zachęcał do poparcia go, mógł odebrać głosy kandydatowi PiS - ocenił Rolicki w niedzielę wieczorem.
Taki telefon po północy mógł nie wzbudzić sympatii do kandydata PiS - dodał publicysta.
Zdaniem Rolickiego, medialność Marcinkiewicza miała także swoje minusy: czyniła go - jak mówił - "trochę pajacowatym". Jego oświadczenia i obietnice składane na prawo i lewo nie budzą szacunku. Znaczący polityk ma swoją wizję i jej broni. A tyle obietnic wzbudzać może podejrzenia - ocenił.
Rolicki podkreślił, że przegrana PiS w wyborach prezydenta stolicy jest znacznie mniejsza niż w wyborach do rady Warszawy. Jego zdaniem, świadczy to o konserwatyzmie społeczeństwa polskiego. Polacy ciągle jeszcze nie głosują raczej na kobiety i kobiety mają mniejsze szanse niż mężczyźni - wyjaśnił.
Publicysta zaznaczył, że wyniki wskazujące na zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz zaskoczyły go, ponieważ były odwrotne niż wyniki I tury. Jak mówił, w większości miejsc, gdzie doszło do II tury wyborów, tendencje sprzed dwóch tygodni utrzymały się.
Zdaniem Rolickiego, Marcinkiewicz może zaistnieć jeszcze znacząco w życiu politycznym, ale zależy to w dużej mierze od premiera Jarosława Kaczyńskiego. Sądzę, że PiS mu nie da zaginąć, bo mogą umieścić go na różnych funkcjach. Gdyby Jarosław Kaczyński nie wykorzystał popularności Marcinkiewicza, to byłby to ogromny błąd - podsumował Rolicki.