PolskaRokita: wyborów nie będzie

Rokita: wyborów nie będzie

Zdaniem wiceszefa Platformy Obywatelskiej
Jana Rokity nie będzie obecnie przyspieszonych wyborów
parlamentarnych. Według niego, wypowiedzi polityków PiS wzywające
do przedterminowego głosowania, to "burza w szklance wody" i bicie
"politycznej piany".

Rokita: wyborów nie będzie
Źródło zdjęć: © PAP

21.03.2006 | aktual.: 21.03.2006 16:03

Żadnych wyborów nie będzie. Proszę przekazać to Polakom, bo to jest informacja pewna. To jest wszystko piana polityczna, a nie polityczna rzeczywistość - powiedział Rokita dziennikarzom.

Według niego, wcześniejsze wybory parlamentarne będą możliwe wtedy, gdy pozycja PiS stanie się na tyle słaba, że będzie istniało duże prawdopodobieństwo ostatecznego odsunięcia tej partii od władzy.

Powodowanie wyborów w sytuacji, gdy wszyscy wiedzą, że nie rozstrzygną one niczego istotnego w Polsce, byłoby wyłącznie działaniem na rzecz sparaliżowania systemu parlamentarnego w przyszłości - ocenił Rokita.

Politycy - dodał - tym się mają różnić od demagogów, że powinni wykazywać elementarną zdolność do przewidywania przyszłości.

Według Rokity, Platforma stara się przewidywać przyszłość i dlatego zgodzi się na wcześniejsze wybory, jeśli będzie szansa, że te wybory coś rozstrzygną i zmienią na scenie politycznej.

Czyli, albo odbędą się później, gdy PiS się rozpadnie i go nie będzie i - tak, jak Jarosław Kaczyński przewiduje w wywiadzie dla Piotra Zaremby (ostatni Newsweek-PAP) - będzie miał 15% poparcia albo mniej (...) albo jeżeli PiS zgodzi się na ordynację jednomandatową, która pozwoli, by wybory o czymkolwiek rozstrzygnęły w jedną lub drugą stronę - oświadczył polityk PO.

Platforma - podkreślił - nie pozwoli "na taką zabawę", aby organizować wybory i kosztem obywateli oraz funduszy publicznych, powodować rozstrzygnięcie na scenie politycznej zbliżone do obecnego.

Bo to oznacza definitywny paraliż polskiego parlamentaryzmu, a w dalszej konsekwencji silniejszą tendencją do wprowadzenia rządów prezydenckich w Polsce. Na to nie ma naszej zgody - ocenił Rokita.

Jego zdaniem, rządzący wstydzą się tego, że "nie umieją rządzić", że np. ceny gazu mają wzrosnąć o 15%, a emerytury zostały podniesione tylko o 6% i w związku z tym, kiedy tylko rozpoczyna się debatę o realnych problemach kraju, tego samego dnia kolejny polityk PiS składa oświadczenie na temat wyborów.

I niestety mają ten sukces, że państwo (dziennikarze) natychmiast odstępują od zajmowania się wszystkimi sprawami kraju i zajmują się wyłącznie wyborami. Tak, jakby opinia publiczna nabrała przekonania, że wybory będą za chwilę i że jest to najpoważniejszy temat polskiej rzeczywistości. A to jest fikcja, to jest pajacowanie - stwierdził Rokita.

Według niego, istotne jest raczej to, aby premier Kazimierz Marcinkiewicz razem z PiS zdecydowali się np. na wycofanie się z zapowiedzianej podwyżki cen gazu, wnieśli projekty ustaw zmierzające do zmniejszenia bezrobocia, przedstawili propozycje ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości, kontynuowali prywatyzację, poparli propozycje prowadzące do zmniejszenia podatków.

Rokita uważa, że jest pewna pula najbardziej fundamentalnych spraw dla państwa, które można załatwić przy olbrzymim poparciu obecnego parlamentu i zasiadających w nim ugrupowań.

W jego opinii, nie trzeba wyborów żeby: uprościć podatki, odwołać wiceministra gospodarki Pawła Poncyliusza (którego PO krytykuje m.in. za zapowiedź, że w tym roku nie będzie prywatyzacji w górnictwie węgla kamiennego) i prowadzić prywatyzację, zreformować wymiar sprawiedliwości, odnowić prokuraturę, zlikwidować Wojskowe Służby Informacyjne. Do tego wszystkiego nie trzeba wyborów, więc pytam się, do czego trzeba wyborów? - pytał polityk Platformy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)