Rokita: stwierdzenie o błędzie technicznym nieprawdziwe
Jan Rokita odczytał podczas przesłuchania premiera przed komisją śledczą dokument, który - jak podkreślił - świadczy o tym, iż nieprawdziwe jest stwierdzenie, że zniknięcie z projektu nowelizacji ustawy o rtv dwóch słów: "lub czasopisma" było błędem technicznym.
18.06.2003 | aktual.: 18.06.2003 15:32
Miller przypomniał, że 15 stycznia 2002 spotkał się z przedstawicielami KRRiT, od których dostał projekt nowelizacji. 19 marca 2002 rząd przyjął ten projekt, a premier podkreślił, że odbyło się to w obecności ówczesnego szefa KRRiT.
Potem - relacjonował Miller - 25 marca nadesłany został do sekretarza Rady Ministrów przez ministra kultury ostateczny tekst nowelizacji. W tym tekście, w jednej z poprawek, pominięte zostały dwa słowa. "Sformułowanie w nadesłanym tekście brzmiało: 'jest właścicielem dziennika o zasięgu ogólnokrajowym'. Powinno zaś być, tak było w tekście przyjętym przez Radę Ministrów: 'jest właścicielem dziennika lub czasopisma o zasięgu ogólnokrajowym', a więc zgubiono słowa 'lub czasopisma'" - powiedział Miller. Wypadnięcie tych słów oznaczało brak zakazu nabywania ogólnopolskiej TV przez wydawców czasopism.
Skąd wziął się błąd
Premier dodał, że 27 marca skierował projekt do Sejmu i w tekście był ten błąd. Powiedział, że błąd został wykryty 28 marca i niezwłocznie Biuro Prasowe Ministerstwa Kultury opublikowało komunikat o błędzie. Miller został o tym powiadomiony i nakazał szefowi kancelarii premiera i szefowi Rządowego Centrum Legislacji wyjaśnienie przyczyn zaistnienia błędu.
Jak dodał Miller, sekretarz Rady Ministrów w trybie pilnym wyjaśnił sprawę i potwierdził, że był błąd oraz zaproponował, że - aby uniknąć wszelkich wątpliwości - rząd potwierdził prawidłową wersję tekstu. Premier dodał, że 2 kwietnia skierował do marszałka sprostowanie do tekstu projektu nowelizacji.
Rokita zapytał premiera, na czym według niego polega błąd techniczny albo zgubienie wyrazu - "czy tu wchodzi w grę działalność ludzka, świadoma?".
"Zapis, który został uzgodniony na posiedzeniu Rady Ministrów, brzmiał: 'jest właścicielem dziennika lub czasopisma o zasięgu ogólnokrajowym'. W przesłanym przeze mnie projekcie te słowa 'lub czsopisnma' nie znalazły się, ale nie mogę powiedzieć z jakich powodów. W każdym razie sekretarz Rady Ministrów, który dla mnie jest autorytetem w tej sprawie, informował, że było to wynikiem błędu technicznego" - odpowiedział premier.
"Proszę świadka, proszę przypomnieć, kto był wnioskodawcą tego projektu w rządzie" - pytał poseł. "Wnioskodawcą był minister kultury" - odparł premier.
Dokument dowodem
"Dysponuję dokumentem, który jest dowodem stwierdzającym w sposób niebudzący wątpliwości, że stwierdzenie o błędzie technicznym i zgubieniu wyrazów jest stwierdzeniem nieprawdziwym. Że zmiana tekstu nastąpiła w skutek świadomego działania - jak ten dokument stwierdza - przedstawiciela wnioskodawcy, czyli jak rozumiem, świadek w tej chwili powiedział, przedstawiciela ministra kultury, nie wiem, kto jest tym przedstawicielem" - powiedział Rokita.
Poseł przytoczył notatkę ze spotkania z 25 marca 2002 r. w rządowym Centrum Legislacji, mającego na celu "dopracowanie pod względem legislacyjnym i redakcyjnym" projektu nowelizacji.
"W trakcie tego spotkania przedstawiciele wnioskodawcy poinformowali, że nastąpiła zmiana treści przepisu art. 36 ust. 3 ustawy polegająca na skreśleniu w tym przepisie wyrazów 'lub czasopisma'" - głosi notatka. "26 marca wnioskodawca przesłał pocztą elektroniczną poprawione dwie kolejne wersje projektu, w których art, 36 ust. 3 nie ulegał zmianie. W takiej też wersji wnioskodawca przekazał tekst ostateczny do skierowania do Sejmu".
Fałszerstwo celowe?
Rokita poprosił premiera o odniesienie się do fragmentu dokumentu, który mu przekazał, iż "ta zmiana nastąpiła na wniosek przedstawiciela wnioskodawcy, i że nastąpiła po posiedzeniu Rady Ministrów, innymi słowy, że dokonano fałszerstwa celowego".
"Pozostaję przy swojej opinii: sekretarz Rady Ministrów określił zaistniałą pomyłkę jako błąd techniczny, nie mam żadnych podstaw, aby wątpić w kompetencje pana doktora Aleksandra Proksy" - odpowiedział premier.
"Czy świadek nie chce się odnieść do dowodu stwierdzającego duże prawdopodobieństwo fałszerstwa ustawy po jej uchwaleniu przez Radę Ministrów?" - zapytał poseł. "Ja nie oceniam prawdopodobieństwa, ja stwierdzam to, co stwierdził sekretarz Rady Ministrów" - odparł Miller.
"Czy świadek wie, że to fałszerstwo dotyczyło przepisów dekoncentracyjnych, z powodu których tutaj od czterech miesięcy jesteśmy i z powodu których świadek tutaj jest?" - dopytywał Rokita. "Ja nie mogę stwierdzić, czy jest to fałszerstwo czy nie, jeszcze raz potwierdzam, że błąd techniczny to jest sformułowanie, które zostało zinterpretowane przez (...) sekretarza Rady Ministrów" - padła odpowiedź.