Rokita: śmierć Pazika to nie temat dla komisji śledczej
Sejmowa komisja śledcza do wyświetlenia tajemnic morderstwa Krzysztofa Olewnika to jeden z bardziej niefortunnych wspólnych pomysłów świata polityki i mediów. A opinia premiera, który przewrócił do góry nogami stanowisko PO i urealnił plan jej powołania bierze się z przyczyn oportunistycznych - pisze w komentarzu dla "Dziennika" Jan Rokita.
22.01.2009 | aktual.: 22.01.2009 10:44
Nie przedstawiono dotąd najmniejszej poszlaki, że z aferą Olewnika należałoby łączyć postaci ze szczytów polityki, administracji albo nawet politycznie aktywnych kręgów biznesu. Polską zatrząsł niespodziewanie brutalny prowincjonalny gang. Parlament nie ma narzędzi, by z nim walczyć. Wystarczy mieć trochę wyobraźni, aby zobaczyć przesłuchanie skazanego na wiele lat gangstera, doprowadzonego teraz na salę kolumnową przed oblicza skłóconych posłów PO i PiS. Chyba nikt nie ma złudzeń co ów delikwent powinien tam zrobić, jeśli do końca swoich dni chce być królem więzień i bohaterem więziennej legendy. Ta wiązanka gestów i wyrażeń przejdzie także do historii parlamentaryzmu. Nikt nigdy w demokratycznym świecie nie wymyślił jeszcze czegoś podobnego. I trudno doprawdy wymyślić coś, co bardziej ośmieszyć może nasze państwo.
Czego winna żądać opozycja, jeśli chce istotnie zmobilizować rząd do wykrycia i ujawnienia tajemniczych wpływów mazowieckiego gangu? Raportu z odpowiedziami na proste pytania m.in. kto poniósł odpowiedzialność za kradzież samochodu policji wraz z całością akt sprawy Olewnika, czy kto kazał policjantom niezarejestrować numerów banknotów przekazanych porywaczom? I dopiero po takim raporcie można się zastanawiać, czy i jakiemu dalszemu badaniu powinny być poddane stosunki w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Bo prawdziwym oskarżonym w aferze Olewnika jest przecież mazowiecka policja. Tyle, że jak często w polityce bywa, kowal jest winien, a cygana powiesili - konkluduje na łamach "Dziennika" Jan Rokita.