PolskaRokita: premier "kompletnie niekompetentny"

Rokita: premier "kompletnie niekompetentny"

Jan Rokita (PO) uważa, że jego przeczucie o
"głębokim lekceważeniu" procedur tworzenia ustaw w rządzie jest
"najprawdopodobniej prawdziwe". Rokita powiedział, że nie
zamierzał sprowokować Leszka Millera, wiedząc, że ma do czynienia
z osobą "szczególnie podatną na to, by wybuchnąć wyzwiskami".

16.06.2003 | aktual.: 16.06.2003 15:49

Zapytany przez dziennikarzy po zakończeniu posiedzenia komisji śledczej, czy zamierzał sprowokować premiera, Rokita odpowiedział: "Wręcz przeciwnie".

"Wydaje się, że znając łatwość wychodzenia z nerwów ze strony Leszka Millera, wyzwiska jakie formułował wobec innych członków komisji wcześniej, założyłem, że to przesłuchanie należy prowadzić w sposób szczególnie delikatny, gdy ma się do czynienia z osobą szczególnie delikatną i szczególnie podatną na to, aby wybuchnąć wyzwiskami" - powiedział Rokita.

Dodał, że "pomimo jego delikatności", okazuje się, że premier "jest to osoba, która wybucha wyzwiskami niemal zawsze".

Dziennikarze pytali Rokitę, czy przypominając podczas posiedzenia komisji wypowiedź premiera 27 lutego w Radiu Zet, gdy powiedział on m.in., że Rokita "jest w komisji śledczej nie po to, by dociekać prawdy" spodziewał się, że Miller przeprosi go za to.

"To być może błąd i być może moja naiwność, ale spodziewałem się" - odparł poseł Platformy.

"Nie lubię przesłuchań, które się obracają w wyzwiska. No, ale z Leszkiem Millerem nie da się inaczej. Nie jestem z tego zadowolony, niezależnie od tego, że - no cóż - kolejne wyzwanie z pewnością nie wpływa na ratowanie autorytetu publicznego Leszka Millera. Ale ostatecznie to nie mój problem" - powiedział poseł PO.

Zapytany, czy czegoś merytorycznego dowiedział się z poniedziałkowych zeznań premiera, Rokita powiedział, że "jego intuicje, dotyczące niesłychanie głębokiego lekceważenia dla wszystkich przepisów prawa dotyczących tworzenia ustaw w Radzie Ministrów, okazały się intuicjami najprawdopodobniej prawdziwymi". "Powiedziałbym, że nawet bardziej prawdopodobnymi niż sądziłem" - dodał.

Tłumaczył, że zdumiało go to, iż premier "nie zna w ogóle nawet tych zasad tworzenia prawa, które sam proklamował niedawno nadanym przez siebie samego regulaminem". "To dość zdumiewające. To świadczy, że stosunek do wszelakich zasad, nawet przez siebie ustanowionych, jest w tym rządzie dość dziwny" - uważa Rokita.

Podkreślił, że każda rzecz, o którą pytał premiera, dotyczyła regulaminu Rady Ministrów.

"O ile mnie pamięć nie myli, pytałem go chyba o dziesięć różnych procedur zawartych w tym regulaminie. W żadnej z nich nie potrafił sformułować żadnej konkretnej odpowiedzi. To jest rzeczywistość, te późniejsze nie tyle sprostowania, co inwektywy o ordynarnej manipulacji, w moim przekonaniu służyły wyłącznie temu, aby zatrzeć wrażenie kompletnej niekompetencji w kwestii, na której premier powinien się znać w szczególności" - dodał Rokita.

Zapytany, czy sądzi, że premier powinien znać szczegóły regulaminu Rady Ministrów, Rokita odpowiedział, że regulamin ten ma około 10 stron i został nadany przez samego Millera.

"To jest jedyny akt prawny w państwie, który bezpośrednio reguluje działalność codzienną Prezesa Rady Ministrów. Jeśli państwo są przekonani, że ktoś, kto na co dzień stosuje dziesięciostronicowy zbiór przepisów, nie powinien w ogóle znać tego zbioru, no to moje gratulacje dla każdego kto tak uważa. To być może w państwie Millera tak jest" - powiedział Rokita.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)