Rokita: od dawna szykowano akcję przeciw niepokornym z d. UOP
Jan Rokita (PO) uważa, że od dłuższego czasu szykowano "jakąś akcję" przeciwko "niepokornym" - zwolnionym z
pracy funkcjonariuszom dawnego Urzędu Ochrony Państwa, którzy
znaleźli zatrudnienie w Najwyższej Izbie Kontroli i procesowali
się o przywrócenie ich do pracy w służbach specjalnych.
24.08.2003 | aktual.: 27.08.2003 11:57
Jednym z takich funkcjonariuszy jest Jacek Kalas, kontroler NIK, zatrzymany w tym tygodniu przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod zarzutem nakłaniania do ujawnienia tajemnicy służbowej (Kalas wygrał w Naczelnym Sądzie Administracyjnym proces o przywrócenie do pracy w służbach specjalnych)
.
"W moim przekonaniu od dłuższego czasu szykowano jakąś akcję, jakieś przedsięwzięcie, ażeby te osoby, które nie dość, że śmiały pójść do NIK po wyrzuceniu z UOP, ale miały jeszcze śmiałość procesować się z nowym rządem i wygrywać procesy o sposób ich wyrzucenia z ABW, planowano je ukarać. W moim przekonaniu szukano pretekstu" - powiedział Rokita w niedzielę w audycji Radia Zet "Siódmy dzień tygodnia".
"Jakiś pretekst musiano znaleźć - tego tak naprawdę nie wiemy - w stosunku do Kalasa. I ten pretekst w sposób bardzo brutalny i spektakularny wykorzystano" - podkreślił poseł Platformy Obywatelskiej.
"Miała być spektakularna akcja z aresztowaniem. Miała być nauczka dla niepokornych funkcjonariuszy d. UOP. Miał być - jak przypuszczam - dwumiesięczny pobyt w więzieniu Kalasa, po którym zapewne wyszedłby, a śledztwo po dwóch latach zostałoby umorzone, jak to w wielu przypadkach bywało. Tylko, że nikt by już tego nie zauważył" - ocenił Rokita.
Zdaniem Rokity "na przeszkodzie takiemu scenariuszowi zastraszenia stanął sąd". "I to jest w ogóle coś niesłychanie sympatycznego i jakaś niesłychanie dobra wiadomość o Polsce dzisiejszej" - dodał. (Warszawski sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o aresztowanie pracownika NIK).
"Gazeta Wyborcza" podała w piątek, że uzbrojone ekipy ABW uczestniczyły w akcji wobec Kalasa (b. oficera Urzędu Ochrony Państwa). Przeszukały one jego miejsce pracy, dom rodzinny oraz mieszkanie jego teściów. "Zatrzymanie Kalasa przypominało polowanie na groźnego terrorystę" - napisał dziennik.
"Gdy pan premier Leszek Miller i pan minister Zbigniew Siemiątkowski tworzyli Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i likwidowali UOP - to trzeba przypomnieć - wyrzucili z pracy jakąś potężną grupę funkcjonariuszy d. UOP - w przeważającej liczbie nowych funkcjonariuszy, tych, którzy przyszli tam po 1990 r., a nie starych ubeków" - zaznaczył Rokita.
"Kilka osób spośród tych funkcjonariuszy - i takim przykładem jak wyczytałem w gazetach jest pan Kalas - znalazło zatrudnienie w NIK (...) To od samego początku budziło złość środowisk SLD-owskich, złość rządu, budziło szyderstwa i wściekłość 'Trybuny'" - uważa poseł.