Rokita: nie wiedziałem, kto skontaktował Miodowicza z Jarucką
Szef klubu parlamentarnego PO Jan Rokit
powiedział w Krakowie dziennikarzom, że nie wiedział, kto
skierował Annę Jarucką do Konstantego Miodowicza. Zaprzeczył, że
miałby istnieć w tej sprawie "jakikolwiek spisek PO czy służb
specjalnych".
Nie miałem żadnej wiedzy na ten temat i nie chciałem jej mieć, bo uważam, że nie jest moją rolą jako przewodniczącego klubu organizowanie pracy członka komisji śledczej. To byłby duży błąd - mówił Rokita.
Rokita podkreślił, że kiedy sam był członkiem sejmowej komisji śledczej badającej sprawę tzw. aferę Rywina bardzo dbał o to, by kierownictwo Platformy Obywatelskiej zostawiło mu pełną swobodę i pełną odpowiedzialność w decydowaniu o tym, jak ma wyglądać praca tej komisji.
Tym razem sam, jako szef klubu PO, zapewniłem identyczną niezależność i swobodę działania Konstantemu Miodowiczowi. Nie pytam go, jakie ma plany, nie pytam go o to, co ma robić. Nie są mu udzielane jakiekolwiek instrukcje. Za wszystkie swoje działania - i te najlepsze i ewentualne błędy w komisji - ponosi odpowiedzialność sam członek komisji - w tym przypadku pan poseł Konstanty Miodowicz - podkreślił Rokita.
Pytany o to, czy w sprawie Jarucka-Cimoszewicz był spisek PO lub służb specjalnych powiedział: Przysięgam na honor, że to nieprawda. To czysta insynuacja.
Zdaniem Rokity, rzecznik kandydata na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza, Tomasz Nałęcz "zagalopował się zarówno w atakach na Miodowicza jak i na Tuska".
Nałęcz mówił w sobotę, że sprawa Anny Jaruckiej jest "prowokacją" i "działaniem ludzi Platformy Obywatelskiej". Wiele wskazuje na to, że ta prowokacja wykonana rękami Anny Jaruckiej jest działaniem ludzi Platformy Obywatelskiej. W sposób oczywisty z tej prowokacji korzysta Donald Tusk, bo przejściowo udało się bardzo skutecznie podważyć zaufanie społeczne do Włodzimierza Cimoszewicza - powiedział Nałęcz.
Jan Rokita mówił, że trudno mu oceniać decyzję Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która umorzyła postępowanie wobec Włodzimierza Cimoszewicza, a ma przedstawić zarzuty Annie Jaruckiej, bo nie zna akt tej sprawy. Zaznaczył, że jako zwykły obywatel, który sprawę zna z mediów ma przekonanie, że "Jarucka kręci i Cimoszewicz kręci".
Sobotnia prasa doniosła, że to b. oficer UOP i wiceminister MSWiA, a obecnie doradca Platformy Obywatelskiej, Wojciech Brochwicz, jest osobą, która skierowała Jarucką do Konstantego Miodowicza z komisji śledczej ds. PKN Orlen. Brochwicz przyznał, że 9 sierpnia Jarucka przyszła do jego kancelarii i poprosiła o kontakt z komisją śledczą ds. PKN Orlen w sprawie oświadczenia majątkowego W. Cimoszewicza. Brochwicz skierował ją do K. Miodowicza.