Rokita: nie ma powodów do przesłuchania Darii Nałęcz
Nie ma powodów, by sejmowa komisja śledcza
przesłuchiwała Darię Nałęcz - uważa Jan Maria Rokita (PO). Według
niego, opinia szefowej Archiwów Państwowych w sprawie projektu
ustawy o radiofonii i telewizji "ma zerowy związek ze sprawą
Rywina".
Jak napisał poniedziałkowy "Super Express", szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) "zataił fakt, że jego żona pisała część trefnej ustawy, z której wyrosła afera Rywina". Dziennik napisał, że Daria Nałęcz jako dyrektor Archiwów Państwowych uczestniczyła w opracowaniu części ustawy o radiofonii i telewizji dotyczącej korzystania z archiwów tv.
Rokita powiedział, że notatka Darii Nałęcz dotycząca udziału Archiwów Państwowych w opiniowaniu ustawy o rtv jest w aktach komisji śledczej od marca tego roku.
"Wszyscy posłowie z komisji śledczej tę opinię znają, widzieli ją od wielu miesięcy i nie wzbudzała ona do tej pory ich żadnego zainteresowania. Podobnie jak nie wzbudzała żadnego mojego zainteresowania, bo ma zerowy związek ze sprawą Rywina" - powiedział Rokita.
Według niego, poniedziałkowe sensacje prasowe są "burzą w szklance wody". Taką dość typową dla igraszek polityków, którzy nie mają lepszego zajęcia, oraz mediów, które poszukują pozornych sensacji - uważa poseł PO.
Dlatego Rokita uważa, że nie ma powodów do podejmowania "jakichś nadzwyczajnych kroków". Jego zdaniem, notatka Darii Nałęcz nie daje żadnych powodów do wzywania jej przed komisję śledczą. "Nikt nie postawi wniosku w oparciu o tę notatkę, bo byłby to wniosek groteskowy. Jeśli ktoś postawi wniosek, to znaczy, że coś więcej wie" - powiedział Rokita.
Nie odpowiedział na pytanie dziennikarzy, czy poniedziałkowe publikacje na ten temat stawiają w złym świetle przewodniczącego komisji, męża szefowej Archiwów Państwowych, Tomasza Nałęcza.
"Na pewno stawia w kłopotliwej sytuacji, gdy wielkonakładowa sensacyjna gazeta domaga się jego ustąpienia. To sobie wyobrażam, że stawia go to w kłopotliwej sytuacji, to dość oczywiste" - powiedział Rokita.