Rokita: nie byłem odpowiedzialny za inwigilację prawicy
Jan Rokita zaprzeczył, aby był odpowiedzialny za inwigilację partii politycznych w latach 90. Rokita powiedział w telewizji TVN 24, że zarzuty takie postawił mu premier Jarosław Kaczyński, a inni politycy powtarzają je za nim.
09.10.2006 | aktual.: 09.10.2006 21:49
Polityk PO przyznał, że wiedział, iż prokuratury prowadziły w latach 90. śledztwa, w których występowali niektórzy politycy. Nie wiedział jednak, o których polityków chodzi. Rokita opowiedział się za odtajnieniem wszystkich dokumentów z "szafy Lesiaka", gdyż - jak powiedział - dopiero wtedy będzie można ocenić całą sprawę. Jego zdaniem, trzeba też ujawnić dokumenty Wojskowych Służb Informacyjnych, ale bez demaskowania ich współpracowników.
Jan Rokita oświadczył, że działalność pułkownika UOP Jana Lesiaka, który prowadził inwigilację polityków, była skandaliczna. Podkreślił, że służby specjalne powinny zajmować się politykami wtedy, gdy zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa. Nie mogą jednak wpływać na sytuację w poszczególnych partiach czy też inwigilować polityków bez powodu - dodał polityk PO.
Jan Rokita zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu, że "obraża ludzi na prawo i lewo" i podkreślił, iż jest to postępowanie niemoralne. Wyraził przy tym nadzieję, że premier wycofa się z zarzutów wobec niego. Rokita dodał, że poprosił prawników o radę, co powinien zrobić w tej sytuacji.
Komentując możliwość odbudowy koalicji PiS-Samoobrona-LPR, Rokita powiedział, że po ujawnieniu nagrań Renaty Beger byłby to żart z Polaków. Dodał, że prezydent i premier sami podejmą decyzję o rozpisaniu przedterminowych wyborów, gdyż w przeciwnym razie PiS podzieli los Akcji Wyborczej Solidarność. We wtorek do prezydenta uda się delegacja Platformy Obywatelskiej, ale Rokita powiedział, że nie wie, czego będzie dotyczyć spotkanie.