Rokita: Europa zaczyna nas rozumieć ws. konstytucji UE
Odłożenie kompromisu w sprawie konstytucji
europejskiej na następny rok wcale nie byłoby niebezpieczne dla
Polski i Europy, bo czas działa na naszą korzyść - ocenił Jan
Rokita (PO). Jego zdaniem w Europie rośnie zrozumienie dla
przyczyn polskiego stanowiska w sprawie nicejskiego systemu
głosowania w Radzie UE.
Konstytucja europejska była jednym z tematów konferencji "Stosunki polsko-niemieckie w obliczu nowych wyzwań" z udziałem Rokity, prezesa Centrum Stosunków Międzynarodowych Janusza Reitera oraz gości z Niemiec: rzecznika niemieckiej CDU ds. polityki zagranicznej Friedberta Pfluegera i pisarza Ralpha Giordano.
Wystawiliśmy się
"Owszem, wystawiliśmy się, płacąc za to cenę" - przyznał szef klubu Platformy obywatelskiej podczas konferencji. Ale - jego zdaniem - zrozumienie, że bronimy wspólnego interesu europejskiego, narasta, a za kilka miesięcy będzie oczywiste.
W tej chwili próba rozmowy o jakimkolwiek kompromisie nie ma sensu, ponieważ Francja i Niemcy nie wyrażają gotowości do odstąpienia od swego sztywnego stanowiska, które poseł PO określił hasłem: "Wariant Giscarda d'Estaign albo śmierć" (czyli obstają przy wprowadzeniu zaproponowanego przez Konwent Europejski systemu głosowania na zasadzie podwójnej większości).
Według Rokity zarówno rząd polski, jak i opozycja gotowe byłyby zaakceptować takie rozwiązanie kompromisowe, które nie zniszczyłoby mechanizmu solidarności europejskiej.
Zły komunikator
Zdaniem Reitera sukcesem Polski byłoby, gdyby partnerzy uznali polskie stanowisko, mimo że odmienne, to jednak proeuropejskie, a nie antyeuropejskie, jak obecnie. Reiter ocenił, że Polska jest "złym komunikatorem" - jej przesłanie, które docierało do partnerów europejskich, nie zachęcało do prowadzenia rozmów.
Drugi, obok sporu wokół unijnej konstytucji, problem w stosunkach polsko-niemieckich to projekt tworzenia Centrum przeciw Wypędzeniom. Pflueger podkreślił, że jego partia poprze tylko taki projekt, który nie będzie pomniejszał zbrodni Hitlera i zmieniał historii. Zaproponował, by pieczę nad tworzeniem niemieckiego Centrum czy podobnych ośrodków w innych krajach, jeżeli pojawiłyby się takie projekty, sprawowała Rada Europy.
Niemiecki deputowany przekonywał, że Niemcom należy się więcej zaufania. "Trochę się zmieniliśmy" - zapewnił. Zdaniem Rokity dyskusja o Centrum przeciw Wypędzeniom to jednak problem polityczny. "To nie my wymyśliliśmy, by w Warszawie budować centrum pamięci wygnanych z Wilna, Lwowa czy Stanisławowa, ale Niemcy wymyślili centrum pamięci wypędzonych z Wrocławia, Szczecina czy Zielonej Góry" - zauważył.
Głębokie podejrzenia Rokity
Rokita przyznał, że ma "głębokie podejrzenia", iż Niemcy chcą zapisać w świadomości nowego pokolenia swych obywateli, że naród niemiecki jest ofiarą historii XX wieku i II wojny światowej i że ta zmiana w świadomości ma w konsekwencji służyć uzasadnieniu zmiany podstawowej konwencji polityki RFN - z polityki solidarności europejskiej na pozycję narodowego egoizmu.
Zdaniem posła PO z jednej strony szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach na prawicy "pracuje nad przebudową świadomości następnego pokolenia Niemców", a po drugiej stronie na lewicy kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder wprowadza nową konwencję niemieckiej polityki w Europie, co pokazała dyskusja nad europejską konstytucją
Rokita przyznał, że nie rozumie polityki zagranicznej Niemiec w minionym roku. Czy to Napoleon po raz kolejny wkroczył do Berlina? - zastanawiał się poseł PO. Czwartkową konferencję zorganizowała Fundacja im. Konrada Adenauera.