Rok więzienia za zabójstwo znęcającego się ojczyma
Prawomocny jest już wyrok roku więzienia
wobec 22-letniego Sylwestra W. za zabicie konkubenta matki, który
znęcał się nad obojgiem. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelacje prokuratury i obrony. Szczegółów nie ujawniono.
29.03.2006 | aktual.: 29.03.2006 15:49
W czerwcową noc 2005 r. Sylwester W. z Bulkowa w województwie mazowieckim dźgnął śmiertelnie nożem konkubenta swej matki, nie mogąc znieść znęcania się nad nim i nad matką. W śledztwie ustalono, że doświadczał on przemocy także od zmarłego wcześniej swego ojca.
Prokuratura oskarżyła Sylwestra W. o zabójstwo, za co groziło mu nawet dożywocie. Po utajnionym na wniosek rodziny procesie, Sąd Okręgowy w Płocku w styczniu 2006 r. skazał go na rok więzienia.
Sąd zmienił kwalifikację czynu, przyjmując, że działał w afekcie: za zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami grozi od roku do 10 lat więzienia. Sąd podkreślił, że bronił on matki oraz że powodowały nim kumulowane przez lata emocje. Pod uwagę wzięto młody wiek, niekaralność Sylwestra W. oraz to, iż cieszył się dobrą opinią. Sąd zwolnił też wtedy go z aresztu.
Od wyroku odwołała się i prokuratura (która wnosiła o karę 5 lat więzienia), jak i obrona, żądając zawieszenia wymierzonej kary.
Sąd Apelacyjny oddalił obie apelacje, utrzymując wyrok, który stał się tym samym prawomocny. Sąd Apelacyjny nie dopatrzył się żadnych uchybień w wyroku Sądu Okręgowego. Za całkowicie trafne uznał zaś wymierzenie oskarżonemu kary w dolnej granicy ustawowego zagrożenia.
Sylwester W. nie wróci za kraty. W areszcie spędził ponad pół roku, odbywając w ten sposób już ponad połowę zasądzonej kary, wobec czego nabrał prawa do warunkowego, przedterminowego zwolnienia.
Jego obrońca, mec. Barbara Załęska powiedziała po wyroku, że zastanowi się nad kasacją do Sądu Najwyższego. Niech mój klient ma jak najszybciej czystą kartę - dodała. Nie chciała ujawnić tła całej sprawy, ale przyznała, że było ono wstrząsające.
Podczas procesu w Płocku nawet członkowie rodziny zabitego, a także sąsiedzi, zeznawali na korzyść oskarżonego; sam wyrok przyjęli zaś ze zrozumieniem.