Rok po wojnie w Gruzji 30 tys. ludzi wciąż poza domem
Rok po wojnie gruzińsko-rosyjskiej "wciąż odczuwalne są jej skutki", szczególnie w separatystycznym regionie Osetii Południowej - twierdzi Amnesty International w swym najnowszym raporcie.
07.08.2009 | aktual.: 07.08.2009 03:41
Około 30 tys. ludzi, głównie narodowości gruzińskiej, pozostaje przesiedlonych; brakuje im podstawowych wygód - podkreśla organizacja.
AI pisze, że w czasie kilkudniowego konfliktu przesiedlono 192 tys. osób. Wcześniej władze Gruzji mówiły o 138 tys. Z 38,5 tys. osób, które uciekły z Osetii Płd. do Rosji, wróciły tylko - jak szacuje Amnesty International - cztery tysiące.
Wielu Gruzinów "nie ma dostępu do swych pól lub sadów" ze względu na wytyczenie nowej granicy, albo dlatego, że obszaru nie oczyszczono z ładunków wybuchowych - zauważa organizacja. Jedyną oficjalną drogą dojazdu do Osetii Południowej jest teraz 4-kilometrowy tunel Roki, prowadzący do rosyjskiej Osetii Północnej. Granica z Gruzją została zamknięta.
Amnesty International zwraca też uwagę, że zamknięcie misji obserwacyjnej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) i wydalenie misji Unii Europejskiej z Osetii Płd. pozbawia ludność "międzynarodowego spojrzenia", prowadząc do braku bezpieczeństwa - podkreśla raport.
Separatystyczne władze w regionie twierdzą, że Osetia Południowa liczy 63 tys. obywateli i kilka tysięcy Osetyjczyków pozostaje bez dachu nad głową.
Jak pisze Associated Press, do regionu płyną pieniądze na odbudowę z Moskwy, lecz w dużej mierze, jak skarżą się niektórzy miejscowi urzędnicy - są one defraudowane.