PolskaRok 2005 był katastrofalny dla rozwoju stolicy

Rok 2005 był katastrofalny dla rozwoju stolicy

Ekipa rządząca stolicą, zamiast inwestować i
polepszać standard życia w mieście, zajęła się kampanią wyborczą.
Na inwestycje wydano tylko 68% pieniędzy przeznaczonych na to
w ub.r. - wylicza "Życie Warszawy".

Tak fatalnie było do tej pory w ostatnich latach tylko raz. W 2002 roku - pierwszym roku urzędowania Lecha Kaczyńskiego na fotelu prezydenta Warszawy. Wtedy na inwestycje poszło jeszcze mniej pieniędzy. Zamiast zakładanego miliarda zł wydano 650 mln zł (64 proc.). W 2005 roku udało się wydać 950 mln zł z zakładanego prawie półtora mld zł, czyli 68%. Lepiej z inwestowaniem radziły sobie dzielnice - wydały 77% zaplanowanych pieniędzy.

Zdaniem niezależnych ekspertów, przyczyn jest kilka. - To fakt, że prawo zamówień publicznych jest skomplikowane. Za bardzo. Przygotowujemy obecnie raport na ten temat, z którego wynika, że inwestowanie przy obecnych przepisach, z ich pełnym poszanowaniem, w praktyce jest niemożliwe- ocenia Andrzej Sadowski, ekspert z Centrum im. A. Smitha. - Ale tym nie można się wiecznie zasłaniać. Prawda jest niestety taka, że w ostatnim roku poziom życia mieszkańców Warszawy nie podniósł się nawet minimalnie.

Rafał Szczepański, analityk warszawskiego rynku budowlanego i deweloper, przekonuje, że w Warszawie nie było inwestycji, bo urzędnicy panicznie bali się inwestorów. - Pod hasłem walki z korupcją zwalczono głównie inwestorów, zatrzymując rozwój Warszawy - stwierdza.

Inni specjaliści, zastrzegając anonimowość, przekonują, że gdyby Lech Kaczyński nie zajmował się pół roku kampanią prezydencką być może poziom wydatków na inwestycje byłby wyższy. - Kaczyński traktował urząd jak trampolinę do władzy w państwie - ocenia Hanna Gronkiewicz-Waltz, kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy.

Największe ubiegłoroczne klapy inwestycyjne to wstrzymanie przebudowy Krakowskiego Przedmieścia w prestiżowy śródmiejski deptak (zapowiadane od ponad dwóch lat), wstrzymanie rozbudowy systemu monitoringu wizyjnego na ulicach Warszawy oraz radykalne wyhamowanie dalszej budowy metra.

Warszawscy włodarze nie widzą problemu w polityce lub swojej nieudolności, lecz w złym prawie zamówień publicznych, które zamiast pomagać samorządom w inwestowaniu, proces ten im zdecydowanie utrudnia.

- Wykonanie budżetu inwestycyjnego i tak jest duże - mówi Mirosław Kochalski, p.o. prezydenta Warszawy, a wcześniej szef miejskiego biura zamówień publicznych. - Obecne prawo jest skomplikowane, utrudnia to, co można by bez przepisów zrobić łatwiej i szybciej.(PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)