Rodziny ofiar z Lubina '82: nigdy nie wybaczymy
Rodziny trzech mężczyzn, który zginęli na
ulicach Lubina w sierpniu 1982 r., gdy milicja spacyfikowała
manifestację solidarnościową, powiedziały, że "nigdy
nie wybaczą" odpowiedzialnym za tę tragedię.
31.03.2006 | aktual.: 03.04.2006 10:29
W czasie demonstracji w Lubina zginęli w stanie wojennym: Mieczysław Poźniak, Andrzej Trajkowski i Michał Adamowicz.
Gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu pion śledczy IPN postawił w piątek dwa zarzuty - "kierowania zorganizowanym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" oraz podżegania członków Rady Państwa PRL do wprowadzenia wbrew Konstytucji dekretów o stanie wojennym. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Nareszcie - powiedziała żona Andrzeja Trajkowskiego, Stanisława na wieść o zarzutach. "Już najwyższy czas" na ukaranie "tego mordercy" - dodała. Jej zdaniem Jaruzelski powinien ponieść surową karę.
Nie zapomniałam i nigdy nie zapomnę tej krzywdy. Byliśmy z Andrzejem młodym małżeństwem. Mieliśmy tyle planów. I to wszystko mi zabrano tego koszmarnego dnia. Ciągle mi się to śni. Zostałam sama z trójką dzieci. Czwarte było w drodze - mówiła Trajkowska. Bardzo mi go brakuje - płacząc, wspominała męża.
Bronisława Poźniak, matka innego zabitego, podkreśla, że ma 72 lata i jest sama na świecie, bo gen. Jaruzelski "zdecydował o stanie wojennym i zabijaniu swoich rodaków". Za zbrodnie należy się kara - dodała.
Z kolei żona Michała Adamowicza Wanda, powiedziała, że "dałaby już spokój Jaruzelskiemu". Tego co się wydarzyło nigdy nie zapomnę. Wybaczyć też nie potrafię, ale tyle czasu już minęło i nie chcę już do tego wracać - mówiła.
Dopiero w 2003 r., po kilku wcześniejszych procesach Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał oskarżonych za spowodowanie śmierci manifestantów byłego zastępcę komendanta wojewódzkiego MO w Legnicy Bogdana G., byłego zastępcę komendanta MO w Lubinie Jana M. i byłego dowódcę plutonu ZOMO Tadeusza J.
Jednak tylko Tadeusz J. odbywa karę 2,5 roku więzienia. Wobec Jana M. w 2004 sąd apelacyjny uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia; proces toczy się przed wrocławskim sądem. Natomiast Bogdan G. starał się o odroczenie kary 1,3 miesięcy więzienia ze względu na stan zdrowia, ale sąd nie zgodził się na to.