Rodziny ofiar katastrofy pod Smoleńskiem przesłuchają czarne skrzynki?
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej chce, aby polski prokurator w ramach pomocy prawnej odtwarzał rodzinom ofiar fragmenty nagrania z czarnej skrzynki zawierające słowa ich najbliższych - donosi "Nasz Dziennik". - To typowe zachowanie śledczych w skomplikowanych sprawach. Przytłaczają uczestników postępowania ogromem biurokratycznych procedur, które niczemu nie służą - komentuje znany rosyjski obrońca praw człowieka Lew Ponomariow.
16.04.2013 | aktual.: 16.04.2013 10:22
Taki postulat Rosjanie zawarli w skierowanym do Polski wniosku o pomoc prawną oznaczonym numerem 21 z 18 grudnia 2012 roku. O planie przesłuchania z okazaniem materiału dowodowego - w postaci nagrania - prokuratura poinformowała już Ewę Błasik, wdowę po dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeju Błasiku. Zdaniem MAK, w ostatniej fazie generał przebywał w kabinie tupolewa.
- Takie angażowanie kolejnych osób jest nieludzkie i nie powinno mieć miejsca. Powinniśmy zgodnie z międzynarodowymi konwencjami pomagać Rosjanom w prowadzeniu śledztwa. Szkoda, że oni tak skwapliwie tego nie czynią. Stąd zrozumiałe jest przekazanie próbek głosu, które w przeciwnym wypadku Rosjanie musieliby pozyskać metodami operacyjnymi. Natomiast takie rozszerzanie tego wniosku jest w ogóle nie na miejscu - uważa mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik Ewy Błasik.
Rosjanie zamówili ekspertyzę fonoskopijną zapisu rejestratora dźwiękowego, analogiczną do tej, którą wykonał krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna. Ale materiał porównawczy do tych badań otrzymali już dawno w ramach jednego z poprzednich wniosków o pomoc prawną - zaznacza gazeta.
- Obecnie realizowany wniosek zawiera postulaty, które de facto znacząco rozszerzają zakres uprzednio już zrealizowanego postulatu - wyjaśnia płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
- To typowe zachowanie śledczych w skomplikowanych sprawach. Przytłaczają uczestników postępowania ogromem biurokratycznych procedur, które niczemu nie służą. Pokazują w ten sposób, że się starają i dużo robią. Ofiary, świadkowie i inne osoby muszą się na tym koncentrować - w tym przypadku można mówić o nękaniu i poniżaniu bliskich - i przez to odwraca się uwagę od innych ważnych punktów postępowania lub też czynności, których nie wykonano - ocenił pomysł Komitetu Śledczego znany rosyjski obrońca praw człowieka Lew Ponomariow.