Rodzice oskarżeni w sprawie 6‑letniej Marty ze Starych Babic
O znęcanie się nad dzieckiem połączone z
pozbawianiem go wolności oskarża pruszkowska prokuratura rodziców
6-letniej Marty z podwarszawskich Starych Babic. Akt oskarżenia w
tej sprawie, po prawie siedmiu miesiącach śledztwa, trafił do Sądu
Rejonowego w Pruszkowie.
05.05.2004 | aktual.: 05.05.2004 13:26
Górna granica kary za znęcanie się nad dzieckiem to - jak poinformowała zastępca pruszkowskiego prokuratora rejonowego Krystyna Perkowska - 10 lat. Zaznaczyła jednak, że w tej sytuacji, o takim wymiarze kary nie może być mowy. "Rodzice dziewczynki nie są karani. Bardziej niż na nękaniu ich karą, zależy nam na ich zdyscyplinowaniu, dlatego będziemy wnioskować o karę w zawieszeniu" - zastrzegła.
O sprawie stało się głośno pod koniec września ubiegłego roku. Policjanci wraz z kuratorem odnaleźli w przybudówce jednego z domów w Starych Babicach małą dziewczynkę, trzymaną w czymś, co na pierwszy rzut oka przypominało drewnianą klatkę. Dziecko było brudne i zaniedbane. Lekarze stwierdzili także, że jest chore, ma nieuleczalną skazę białkową. Zatrzymano rodziców Marty: 44-letniego Marka i 43-letnią Małgorzatę M.
Marta ma też rodzeństwo - trzech braci. Gdy sprawa wyszła na jaw, sąsiedzi rodziny M. nie mogli uwierzyć, że rodzice znęcali się nad dziewczynką. Wiele osób próbowało się wstawiać za nimi, tłumacząc, że kochali córkę, ale są biedni i nie stać ich było na jej leczenie. Zwracali też uwagę na to, że pozostałe dzieci były przez nich dobrze traktowane.
Rodzice Marty od początku nie przyznawali się do zarzucanych im czynów. Wyjaśniali, że nie leczyli dziewczynki, bo nie wiedzieli, do kogo mają się zgłosić. Podkreślali też, że nie trzymali jej w klatce, lecz w łóżeczku. Prokuratura postawiła im jednak zarzut znęcania się nad dzieckiem i skierowała do sądu wniosek o ich areszt, który został rozpatrzony pozytywnie.
W listopadzie areszt, na wniosek prokuratury, został uchylony. Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Maciej Kujawski tłumaczył wtedy, że zebrany został już praktycznie cały materiał dowodowy i nie było obawy mataczenia. "Prokuratura wzięła też pod uwagę dobro pozostałych dzieci, pozostających pod opieką dziadków" - powiedział.
Perkowska, zapytana, czy w śledztwie potwierdziły się wyjaśnienia rodziców, że trzymali Martę w specyficznym kojcu, by nie wyrządziła sobie krzywdy, powiedziała: "Metodą na to, że dziecko było chore, nie było umieszczanie jej w skrzynce, a podjęcie od samego początku leczenia".
Zaznaczyła, że prokuratura jeszcze nie zastanawiała się, czy będzie wnioskować o odebranie rodzicom Marty praw rodzicielskich. "Mamy zapewnienie od sądu pruszkowskiego, że sprawa trafi szybko na wokandę i z uwagi na jej wydźwięk społeczny zostanie sprawnie i szybko osądzona" - powiedziała.