Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Wiemy dlaczego syren nie było słychać w całym mieście
- Gdy ucichły ręczne syreny nie słyszałem tych miejskich. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem - mówi Wirtualnej Polsce Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Potwierdza tym samym liczne relacje mieszkańców różnych zakątków Warszawy, którzy w internecie alarmowali, że w godzinę "W" zamiast tradycyjnego wycia, przypominającego o zrywie przed 71 lat, usłyszeli wstydliwą ciszę. - Rocznicę Powstania Warszawskiego czci się tylko w Śródmieściu? Tylko tam, gdzie są kamery i reporterzy? - pytali w sieci wściekli mieszkańcy Woli. Cicho było też we Włochach. - Nie mieliśmy sygnałów o awarii. Syreny działały - przekonuje w rozmowie z WP Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza. Niestety nie wszystkie. - Nie włączyły się 133 syreny - czytamy w informacji Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
04.08.2015 | aktual.: 04.08.2015 09:22
Zgodnie z zapowiedziami 1 sierpnia punktualnie o godzinie 17.00 miało w Warszawie zawyć kilkaset syren. To tradycja, jeden z najbardziej wzruszających momentów obchodów kolejnych rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego. W całym mieście na minutę zamiera wtedy ruch. Przystają nie tylko piesi, ale też samochody i komunikacja miejska. By wziąć udział w tym wydarzeniu niektórzy specjalnie przyjeżdżają do Warszawy z innych miast. Dla mieszkańców stolicy syreny 1 sierpnia to coś oczywistego. - Rok temu było słychać bardzo głośno. W tym roku cisza. Aż było mi głupio - mówi Wirtualnej Polsce Magda, mieszkanka ulicy Heroldów na Bielanach. "Zawsze wyły syreny. W tym roku coś nie zadziałało chyba. Też się zdziwiłam" - pisze na Facebooku mieszkająca w okolicy stacji metra Wawrzyszew Marta.
"Czy ktoś to sabotował?"
- Jestem bardzo przywiązana do tego sygnału. Uważam, że bardzo dobrze oddaje grozę i powagę tej chwili - mówi Agnieszka Romaszewska-Guzy, dziennikarka i dyrektor TV Biełsat. - W tym roku w godzinę "W" byłam z mamą na Powązkach Wojskowych i tam nie było nic słychać. Była syrena ręczna, kręcił nią harcerz i wyła smętnie, chociaż trochę dłużej niż tradycyjną minutę. Tych wielkich, miejskich syren nie było słychać walce - relacjonuje rozmówczyni WP.
- Od znajomych wiem, że syren nie było słychać też na rogu Targowej z Kijowską. Ruch nie zatrzymał się tam nawet na chwilę. Problem był też na Sadybie. Moim zdaniem, po obejrzeniu nagrań, tego wielkiego sygnału nie było też w samym centrum na rondzie Dmowskiego. Harmider zrobiły syreny ręczne, karetki, kierowcy. Z tego co wiem wszystko jak trzeba było na Żoliborzu i Powiślu - opowiada Romaszewska Guzy. - Wynika z tego, że części syren albo nie włączono, albo one nie działają. Albo ktoś to sabotował, albo ktoś ma to w nosie, albo ktoś klucza nie znalazł. Nie wiem - zastanawia się Agnieszka Romaszewska-Guzy i dodaje, że nawet jeśli była to awaria syren to jest to bardzo niebezpieczne. - Bo przecież te syreny to część systemu powiadamiania mieszkańców o zagrożeniu - przypomina dyrektor TV Biełsat.
Problemy z usłyszeniem syren miał też w sobotę dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. - Byłem na cmentarzu na Woli. I gdy ucichły ręczne syreny nie słyszałem tych miejskich. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Zawsze było je słychać bardzo wyraźnie. Było to dziwne uczucie - opowiada Jan Ołdakowski i dodaje, że informacje o niezręcznej ciszy w godzinę "W" dostał też od znajomych z innych części miasta. - Będziemy to wyjaśniać. Nie wiem czy syren nie ma, czy nie zostały uruchomione. Jedno jest pewne. To nie może się powtórzyć - mówi Ołdakowski.
Syreny działały czy nie?
Z warszawskim ratuszem o tej sprawie rozmawialiśmy w poniedziałek dwukrotnie. - Sami zachęcaliśmy, żeby w godzinę "W" się zatrzymać. Byłam na Powązkach i zapewniam, że syreny było słychać. Zarówno tę ręczną, jak i syreny z miasta - powiedziała nam rano Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza. Dodała, że problemy z usłyszeniem sygnału dźwiękowego rzeczywiście mogły wystąpić na nowych osiedlach, gdzie infrastruktura miejska nie jest tak rozbudowana. - W tych miejscach staramy się posiłkować syrenami ręcznymi - zapewniła Agnieszka Kłąb. - Nie mieliśmy żadnych informacji o awarii zarówno jeśli chodzi o nasz system syren, jak i syreny wojewody mazowieckiego - stwierdziła w rozmowie z nami zastępczyni rzecznika prezydent Warszawy. Skąd więc cisza na Bielanach i w innych miejscach wskazanych przez mieszkańców stolicy? Po południu Agnieszka Kłąb uściśliła w rozmowie WP, że na pewno zadziałały 54 stacjonarne syreny miejskie i ręczne, które były rozlokowane w różnych miejscach. Co z wojewódzkimi, które też podobno były
sprawne? - Należy o to pytać w biurze wojewody - powiedziała Agnieszka Kłąb.
- W Warszawie nie włączyły się 133 syreny - czytamy w komunikacie przesłanym Wirtualnej Polsce przez biuro prasowe wojewody mazowieckiego. Poprawnie zadziałało 220. Syreny powinny zabrzmieć w sobotę w 44 miastach województwa mazowieckiego. 1 sierpnia, zgodnie z zarządzeniem wojewody mazowieckiego, został przeprowadzony test systemu ostrzegania ludności. - Jednocześnie Mazowsze uczciło w ten sposób pamięć powstańców warszawskich - informuje WP biuro prasowe wojewody mazowieckiego.
Powodów awarii syren Mazowiecki Urząd Wojewódzki nie podaje. Nie wiemy również, jak ten problem wpływa na bezpieczeństwo społeczeństwa. Urząd nie odnosi się także do atmosfery, która w związku z tym niefortunnym zdarzeniem wytworzyła się w stolicy wokół 71. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Mariusz Szymczuk, Wirtualna Polska