Rocznica masakry na placu Tiananmen
Plac Bramy Niebiańskiego Spokoju w centrum Pekinu, widownia krwawej rozprawy wojska ze studentami 4 czerwca 1989 roku, w sobotę wieczorem był pusty. Od czasu tamtych wydarzeń, które pochłonęły setki, a może nawet tysiące ofiar śmiertelnych, plac zawsze o ósmej wieczorem
pustoszeje.
04.06.2006 17:19
Jest ogrodzony masywnymi, metalowymi barierami, i ściśle strzeżony. O tym, że trzeba go opuścić, przypominają przez megafony stróże w mundurach, okrążający plac w opancerzonych łazikach. Początkowo wygłaszają standardowe, stonowane zdania o konieczności rozejścia się. Na ostro brzmiące, grożące sankcjami karnymi polecenia narażeni są już jednak opieszali przechodnie.
Pół godziny przed zamknięciem placu wszyscy chętni mogą jeszcze uczestniczyć w mającej podniosły charakter codziennej ceremonii opuszczenia flagi narodowej. Uroczystość niezmiennie gromadzi tłumy Chińczyków.
Przed przypadającą w niedzielę 17. rocznicą masakry, zgotowanej pokojowym demonstrantom przez armię, na placu rozmieszczono więcej patroli niż zazwyczaj. Obsadza je żandarmeria wojskowa. Formację tę utworzono cztery lata po brutalnym stłumieniu prodemokratycznych wystąpień na Tiananmen. W jej skład wchodzi 1,1 mln żołnierzy, co stanowi połowę stanu osobowego sił zbrojnych Chin.
Od 1983 roku to właśnie jednostki żandarmerii zawsze mają być jako pierwsze mobilizowane, gdy dochodzi do "zagrożenia bezpieczeństwa wewnętrznego i spokoju społecznego" - głosi instrukcja Centralnej Komisji Wojskowej, czołowego w Chinach gremium decydującego o kwestiach militarnych.
Po ósmej dla publiczności otwarte pozostają aleje spacerowe wokół placu oraz deptak przed Bramą Niebiańskiego Spokoju, na której wisi gigantyczny portret Mao Zedonga, twórcy Chin komunistycznych, proklamowanych 1 października 1949 roku. Wizerunek wieloletniego lidera (1949-76), otoczonego kultem przez większość społeczeństwa, oraz plac, gdzie po śmierci zbudowano poświęcone mu mauzoleum, są rzęsiście oświetlone.
Na przylegających do placu Tiananmen jezdniach dozwolony jest ruch kołowy; samochody nie mogą tylko się zatrzymywać.
W ostatnich dniach aparat bezpieczeństwa Chin "prewencyjnie" aresztował i przesłuchiwał wiele osób pod zarzutem "stwarzania zagrożenia dla spokoju wewnętrznego". Spotkało to m.in. panią Mao Hengfeng, która od 15 lat walczy z państwową polityką zezwalającą na posiadanie tylko jednego dziecka.
Tymczasem na komisariacie godzinami przetrzymywano i "reedukowano" Xu Yongdao, ojca uwięzionego dysydenta, za to, że napisał list do szefa ONZ Kofi Annana z prośbą o pomoc w uwolnieniu syna.
Policja rutynowo już i bezkarnie przeprowadza podobne działania przed rocznicą czerwcowej masakry. Po kilku dniach aresztowani przeważnie są wypuszczani na wolność z sekretnych miejsc odosobnienia.
Henryk Suchar