Roboty przyszłością kardiochirurgii
Roboty to przyszłość kardiochirurgii, chociaż wciąż mają wiele braków i nigdy całkowicie nie zastąpią lekarza - ocenili lekarze i inżynierowie na konferencji naukowej "Roboty kardiochirurgiczne 2003" w Zabrzu.
18.11.2003 | aktual.: 18.11.2003 10:44
Główną zaletą operacji z użyciem robotów - podobnie jak operacji małoinwazyjnych, które wykonuje lekarz, a nie robot - jest mniejszy uraz i cierpienie pacjenta niż podczas klasycznej operacji. Wiąże się to z krótszym pobytem w szpitalu i szybszym powrotem do normalnego życia.
Dzięki światłowodom robotem można też operować pacjenta znajdującego się w innym kraju, a nawet na innym kontynencie. Robot jest bardzo precyzyjny i nigdy "nie drży mu ręka".
"Jestem zakochany w robotach, choć nie w możliwościach, które oferują w tej chwili. Myślę jednak, że dzięki nim otwiera się ogromna szansa i chyba za parę lat będą nas powoli zastępować" - powiedział prof. Zbigniew Religa, prezes Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu, gdzie powstał właśnie prototyp pierwszego polskiego robota kardiochirurgicznego.
Roboty są jednak wciąż niedoskonałe. Lekarze operujący z ich pomocą narzekają np., że kamery wprowadzane do ciała pacjenta nie zawsze oddają właściwie barwy i nie oferują odpowiedniej rozdzielczości, a narzędzia nie "czują" swojej siły nacisku.
Konieczne jest też ulepszenie techniki szycia, które jest jednym z najtrudniejszych zadań do wykonania wewnątrz ciała pacjenta. "Na razie szyjemy jak w średniowieczu" - powiedział dr Romuald Cichoń z Kliniki Kardiochirurgii Uniwersytetu w Dreźnie, który wykonał ponad 300 operacji z użyciem robota.
Roboty wciąż "nie potrafią" wybrać optymalnych miejsc na ciele pacjenta, przez które należy wprowadzić do wnętrza ciała narzędzia. To zależy wciąż od wiedzy i intuicji lekarza.
Odrębnym problemem jest kwestia uczenia operowania z robotem. Podczas tradycyjnych operacji adepci medycyny najpierw obserwują pracę doświadczonych lekarzy, potem asystują im, wykonując część pracy. Operowania robotem trzeba się jednak uczyć bezpośrednio - podkreślił dr Cichoń.