Robert Harward odrzucił propozycję prezydenta USA. Donald Trump wciąż bez doradcy ds. bezpieczeństwa
Były wiceszef Centralnego Dowództwa USA, wiceadmirał Robert Harward, nie przyjął stanowiska doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, które zaproponował mu prezydent Donald Trump. Swoją decyzję umotywował przyczynami osobistymi. Taki obrót spraw oznacza coraz większe kłopoty dla nowego prezydenta USA.
Harward wydał oświadczenie, w którym, wyjaśnił powody swojej odmowy na propozycję, złożoną mu w środę przez Donalda Trumpa. Jak poinformował wiceadmirał, po przejściu na emeryturę zajął się sprawami finansowymi oraz rodzinnymi, a po objęciu stanowiska doradcy ds. bezpieczeństwa nie miałby możliwości dalej ich kontynuować. - Praca ta, aby wykonywać ją dobrze, wymaga zaangażowania 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu, koncentracji oraz oddania. W tej chwili nie mogę wziąć na siebie takiego obowiązku - oświadczył.
Tymczasem anonimowi przedstawicieli Partii Republikańskiej, cytowani przez nieprzychylną prezydentowi stację CNN mieli wyjawić, że były wiceszef Centralnego Dowództwa (CENTCOM) odrzucił propozycję prezydenta, gdy okazało się, że nie będzie mógł utworzyć swojego zespołu w taki sposób, jakiego oczekiwał. Miał też nazwać sposób funkcjonowania obecnego Białego Domu "chaotycznym".
Sam Harward w rozmowie z agencją AP powiedział, że administracja Trumpa "była bardzo przychylnie nastawiona" do jego potrzeb, "zarówno zawodowych, jak i osobistych". Decyzja umotywowana jest "tylko kwestiami osobistymi - podkreślał. - Po 40 latach służby wojskowej wreszcie mam czas dla siebie - dodał.
Robert Harward, poza byciem wiceszefem Centralnego Dowództwa, w przeszłości był też członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego za prezydentury George'a W. Busha, walczył w elitarnej jednostce komandosów Navy SEALs oraz służył w Iraku i Afganistanie.
Dymisja gen. Michaela Flynna
W poniedziałek dymisję ze stanowiska doradcy bezpieczeństwa złożył gen. Michael Flynn. Media informowały, że rezygnacja miała związek z kontaktami generała z Rosją i domniemanymi rozmowami z rosyjskimi dyplomatami na temat zniesienia amerykańskich sankcji. Sprawę miał zataić przez prezydentem Trumpem i jego współpracownikami. Sam Flynn, podczas przesłuchania przez FB w styczniu, zaprzeczył tym oskarżeniom.
Na jaw wychodzą jednak nowe szczegóły sprawy. Najnowsze informacje są bowiem takie, że amerykański wywiad jest w posiadaniu nagrań rozmów generała z ambasadorem Rosji w USA Siergiejem Kislakiem, które miały miejsce w grudniu, jeszcze za prezydentury Baracka Obamy. Z materiałów wynika, że dotyczyły one właśnie amerykańskich sankcji wobec Rosji.
Odnosząc się do dymisji Fynna, który był najkrócej w historii doradcą Białego Domu (przez trzy tygodnie i trzy dni), Donald Trump podkreślał, że przyczyniły się do tego liczne "nielegalne przecieki z Białego Domu".
Obecnie p.o. doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego jest szef personelu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, emerytowany generał piechoty Joseph Keith Kellogg. Jednak, w ocenie wielu światowych mediów, sytuacja w której Donald Trump nie posiada stałego doradcy w tej sprawie jest kłopotliwa dla nowego prezydenta USA, który kwestię bezpieczeństwa narodowego uczynił jednym z najważniejszych priorytetów swoich rządów.