PolskaRIP donosi na "Głos" za publikację "listy Nizieńskiego"

RIP donosi na "Głos" za publikację "listy Nizieńskiego"

Rzecznik Interesu Publicznego Włodzimierz
Olszewski złożył w warszawskiej prokuraturze
zawiadomienie o ujawnieniu tajemnicy państwowej przez pismo
"Głos", które opublikowało fragmenty tzw. listy Nizieńskiego.

22.09.2005 | aktual.: 22.09.2005 18:03

Będziemy prowadzić w tej sprawie postępowanie sprawdzające, mające na celu rozstrzygnięcie, czy wszcząć formalne śledztwo, czy też odmówić tego - poinformował rzecznik prokuratury okręgowej Maciej Kujawski. Zawiadomienie jest poufne, dlatego Kujawski nie ujawnił żadnych jego szczegółów.

Chodzi o przygotowaną jeszcze przez poprzedniego Rzecznika Bogusława Nizieńskiego listę blisko 600 parlamentarzystów, wysokich urzędników państwowych, sędziów, adwokatów, dziennikarzy, których nazwiska znalazły się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej z zaznaczeniem, że mogli współpracować z tajnymi służbami PRL, ale brak jest konkretnych dowodów dla Sądu Lustracyjnego.

Według wydającego "Głos" Antoniego Macierewicza, spis powinien znajdować się u obecnego rzecznika. Olszewski wiele razy mówił, że nie było żadnej formalnej listy. Przyznawał zaś, że są kartoteki osób odnotowanych w ewidencji służb specjalnych PRL. Podkreślał, że nazwiska nie zostaną ujawnione, dopóki sąd nie wdroży postępowań lustracyjnych, jeśli w archiwach zostałyby odnalezione jakiekolwiek dowody, pozwalające wszcząć ich lustrację. W wydrukowanej przez "Głos" liście były nazwiska m.in. parlamentarzystów, adwokatów, dziennikarzy.

Ponadto warszawska prokuratura okręgowa bada, czy wszcząć - z zawiadomienia Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku - postępowanie sprawdzające w sprawie ewentualnego ujawnienia tajemnicy służbowej przez publikację w "Głosie" tzw. słupskiej listy agentów, która była fragmentem tzw. listy Wildsteina.

Na początku przyszłego tygodnia ma zapaść decyzja, czy prokuratura podejmie takie postępowanie, czy też uzna się za "niewłaściwą miejscowo" do jego prowadzenia. Zawiadomienie pierwotnie wpłynęło do gdańskiej prokuratury, ale przekazała ona sprawę do Warszawy, gdzie mieści się redakcja "Głosu".

Dyrektor gdańskiego oddziału IPN Edmund Krasowski powiedział, że zawiadomienie złożył po tym, jak w "Głosie" ostatnio opublikowano "słupską listę agentów". Chciał, by prokuratura wyjaśniła, w jaki sposób ktoś mógł wejść w posiadanie informacji zawartych w katalogach Instytutu.

Poinformował, że po publikacji zaczęto w oddziale sprawdzać, czy zapisy (nazwiska i pseudonimy) pokrywają się z zawartością katalogową. Stwierdziliśmy, że wiele rzeczy się zgadza. Dokonaliśmy też wewnętrznego sprawdzenia zabezpieczeń. Wykluczyliśmy możliwość przecieku z gdańskiego IPN - dodał.

Zaznaczył, że chodzi o materiały przeznaczone do użytku wewnętrznego, na potrzeby służbowe. Ten katalog był w centrali i w innych oddziałach. Podobnymi zasobami katalogowymi oddziały wymieniają się, co ułatwia nam realizację wniosków osób pokrzywdzonych - podkreślił.

Od lutego warszawska prokuratura prowadzi śledztwo, które ma ustalić, kto w IPN skopiował listę katalogową i udostępnił ją Bronisławowi Wildsteinowi oraz kto w Instytucie odpowiada za brak zabezpieczenia jej przed takim skopiowaniem. Grozi za to do trzech lat więzienia. W czwartek Włodzimierz Olszewski był dla PAP nieuchwytny.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)