Republikanie celowo opóźniają uchwalenie ustawy imigracyjnej
Przywódcy republikańscy w Izbie Reprezentantów zarządzili serię przesłuchań w sprawie dyskutowanej w Kongresie ustawy imigracyjnej, które mają się odbyć w poszczególnych okręgach wyborczych w czasie letniej przerwy wakacyjnej.
21.06.2006 | aktual.: 21.06.2006 19:22
Oznacza to odsunięcie w czasie negocjacji nad ustawą między Izbą, gdzie republikańska większość uchwaliła już swoją wersję legislacji, kładącą nacisk na uszczelnienie granic i ukrócenie nielegalnej imigracji, a Senatem, którego projekt przewiduje tymczasową pracę obcokrajowców w USA i ścieżkę legalizacji pobytu dla nielegalnych imigrantów.
Projekt Senatu, nie bez racji nazywany przez jego konserwatywnych przeciwników "amnestią" dla nielegalnych imigrantów, popiera prezydent George Bush. W maju wezwał on Kongres do jak najszybszego uzgodnienia wspólnej wersji i uchwalenia ustawy.
Decyzja Republikanów w Izbie - zdaniem obserwatorów - znacznie opóźni jednak debatę nad ustawą, tak że najprawdopodobniej nie zostanie ona uchwalona przed listopadowymi wyborami do Kongresu.
Oznacza to m.in., że prędko nie przejdzie także będąca częścią ustawy Senatu poprawka senatorów Mikulskiej i Santorum o tymczasowym zniesieniu wiz amerykańskich dla Polaków - jeżeli w ogóle pozostanie ona w końcowej wersji ustawy po konferencji obu izb.
Czołowy zwolennik restrykcji imigracyjnych, republikański kongresman Jim Tancredo ze stanu Kolorado, nie ukrywał we wtorek satysfakcji z opóźnienia prac nad ustawą przez zarządzenie przesłuchań w terenie na jej temat.
Gwóźdź został już wbity w trumnę senackiego planu amnestii (dla nielegalnych imigrantów). Wraz z przesłuchaniami, trumna będzie prawdopodobnie opuszczona do grobu - powiedział.
Tymczasem demokratyczny senator Edward Kennedy, główny sponsor ustawy Senatu przewidującej możliwość legalizacji pobytu w USA dla nielegalnych imigrantów, zarzucił Republikanom, że zarządzenie przesłuchań to "cyniczna gra na zwłokę".
W USA przebywa - jak się szacuje - około 12 milionów nielegalnych imigrantów, głównie z krajów Ameryki Łacińskiej. Konserwatywni Republikanie, zwłaszcza z południowo-zachodnich stanów, domagają się uszczelnienia południowej granicy, m.in. przez postawienie tam "muru", tj. ogrodzenia z metalu i betonu, oraz radykalnego wzmocnienia Straży Granicznej.
Bush jest niechętny ustawie Izby kładącej nacisk na wzmocnienie granicy, gdyż obawia się narażenia lobby latynoskiemu w USA. Latynosi zwalczają restrykcyjne projekty reformy imigracyjnej.
Prezydent sprzyja też biznesowi, w którego interesie nie leży ograniczanie napływu nielegalnych imigrantów - źródła taniej siły roboczej.
Tomasz Zalewski