Religa: lekarze przystawiają rządowi pistolet do głowy
Lekarze przystawiają pistolet do głowy rządowi. Jeżeli są takie wypowiedzi, jak w tej chwili pan zacytował no to, panie redaktorze, to nie można tego inaczej nazwać - powiedział w audycji "Sygnały Dnia" minister zdrowia Zbigniew Religa.
05.07.2007 | aktual.: 05.07.2007 10:49
Jacek Karnowski:Zapytam inaczej – czy ma wciąż pan nadzieję na przekonanie premiera?
Zbigniew Religa:Tak, zdecydowanie tak. Będzie jeszcze niejedna dyskusja z premierem i prezydentem dotycząca tego zagadnienia w gronie fachowców. I, wie pan, moim zadaniem jest doprowadzić do tego, żeby tak było, nie obrażać się i powiedzieć: no, skoro premier mówi dzisiaj nie, to ja rzucam, odchodzę. Bezsens. Moim zadaniem jest doprowadzić do tego, żeby za dwa miesiące, za cztery miesiące, może za pół roku, żeby przekonać, że to jest najwłaściwsza droga. Tak traktuję moją misję i moją rolę jako ministra zdrowia, bo jeśli nie, no to wtedy nie ma sensu być ministrem.
Czy wobec tego jest zgoda (pytam po rozmowie z premierem i z prezydentem, pańskich rozmowach)...
- Na dyskusję.
...najwyższych władz na dyskusję o składce zdrowotnej?
- Tak, zdecydowanie tak. I pan prezydent, i pan premier są otwarci na dyskusję. Wie pan, człowiek inteligentny i mądry jest otwarty zawsze na dyskusję na każdy temat. Tak jest i z prezydentem, i premierem. Teraz mamy w sumie, otworzyły przede mną drogę, którą ja wiem, że powinienem i warto mi iść dalej.
I ta prośba czy postulat dyskusji o wyższej składce na ubezpieczenie zdrowotne to było to, co pan zawiózł do premiera wczoraj, towarzyszyła temu nieoficjalna, ale bardzo prawdopodobna informacja, że pan grozi dymisją? To o to chodziło?
- Panie redaktorze, jeszcze raz, już odpowiedziałem. Moja dymisja to nie sprawa tego strajku, nawet nie rozwiązanie tego konfliktu, bo to jest problem, który ja muszę rozwiązywać, prawda? I tak naprawdę mam pełne kompetencje do tego. I zgadzam się również z tym, że nie ma pieniędzy w tym roku, więc tutaj nie ma między premierem a mną żadnych różnić. Jeszcze raz powtarzam: sens bycia przeze mnie ministrem jest tak długo, jak ja mogę realizować moją wizję....
A ta wizja zakłada więcej pieniędzy, czyli podwyższenie składki zdrowotnej.
- Tak. Czyli jeśli tego nie ma, nie powinienem być ministrem. Ale jeżeli jest szansa na to, żeby to było...
A jest szansa.
- Jest szansa.
Panie ministrze, lekarze też protestują, to już chyba szósty tydzień protestu, z Łodzi dobiegają informacje, sami lekarze na konferencji prasowej powiedzieli, że zagrożone jest życie około 2 tysięcy pacjentów, tam chodzi o 9 szpitali, w których lekarze głodują. Czy rzeczywiście sytuacja jest tak dramatyczna, czy związkowcy próbują tutaj doprowadzić do pewnego przesilenia?
- Związkowcy... znaczy to jest tak – „pokażemy siłę (a siła lekarzy w tym wypadku to są skutki niewykonywania przez nich zawodu, które są groźne, które są bardzo groźne) i rząd ma się ugiąć”. Przy czym ja chcę powiedzieć, mam trochę też kłopotów pewnych, dlatego że z pierwszego mojego spotkania w momencie teraz, kiedy powróciłem po tych moich osobistych przejściach wszystkich do rozmów, nie miałem szansy Tak.
- Teraz tak – ja mówię do lekarzy następującą rzecz: panowie drodzy, zgadzam się i proponuję wam rozmowę dotyczącą... określmy czas dochodzenia do realizacji waszych postulatów, które są dość trudne w tym momencie dla budżetu państwa. 5 tysięcy dla lekarza, przypominam, wchodzący do systemu, 7,5 – specjalista...
Płaca minimalna, co miałoby być kluczowym elementem...
- Płaca minimalna i podstawowa, więc mówimy o znacznie większych pieniądzach dla specjalistów...
Tak, bo nie tylko podciągnięcie tych najsłabszych, ale jakby wyżej wszystkich.
- Tak, w sumie to pensje są powyżej dziesięciu [sic!] złotych w tym momencie. Ale ja nie mówię nie.
Dziesięciu tysięcy.
- Dyskutujmy, w jakim czasie możemy do tego dojść. Chcą układ zbiorowy. Jest i decyzja premiera, proszę bardzo, jesteśmy gotowi na to pójść, tylko musimy w tej całej konstrukcji prawa polskiego znaleźć drogę, żeby to zrobić, bo to jest bardzo trudne technicznie, pod względem prawnym. Chcemy to zrobić, jesteśmy otwarci. No i znowu – jeżeli... nie wyobrażam sobie większego otwarcia ze strony ministra zdrowia, przedstawiciela rządu i chęci rozwiązania tego problemu. Czy ten pistolet, bo zaczyna to być tak, że przystawiamy wam pistolet do głowy, jeżeli nie zrealizujecie tego natychmiast, no to ludzie będą... aż się boję powiedzieć, co się będzie działo z ludźmi, prawda? To z kolei oni... Też trzeba sobie zdać sprawę, że rząd pewnych rzeczy nie może zrobić.
Czyli lekarze przystawiają pistolet do głowy panu?
- Rządowi.
Rządowi, tak. Przystawiają.
- Jeżeli są takie wypowiedzi, jak w tej chwili pan zacytował...
Tak.
-...no to, panie redaktorze, to nie można tego inaczej nazwać.
Może należy ich zdyscyplinować, tak jak postuluje marszałek Sejmu Ludwik Dorn, były szef MSWiA? Może należy przyjrzeć się, jak to powiedział, prawnokarnej ocenie tego wszystkiego?
- Obowiązkiem rządu jest zabezpieczyć i uniknąć niebezpieczeństwa dla tych 2 tysięcy chorych, o których mówią lekarze. (js)