Religa był prymusem, Borowski o mało nie wyleciał ze studiów
Zbigniew Religa miał na studiach świetne stopnie. A inny kandydat na prezydenta Marek Borowski przez egzamin z języka francuskiego o mało nie wyleciał z uczelni - informuje "Życie Warszawy".
12.07.2005 | aktual.: 12.07.2005 06:42
Borowski przyznaje, że pierwszy semestr miał fatalny. Łatwo dostałem się na SGPiS i nastąpiło zachłyśnięcie się. Zaczęło się bujne życie towarzyskie. Dostałem dwóję z francuskiego i groziło mi, że wylecę ze studiów. Od drugiego semestru się pozbierałem - mówi dziennikowi. Usunięcie z uczelni groziło mu też na ostatnim roku za organizację strajków studenckich w 1968 roku. Zdaje się, że nie wyrzucono mnie, bo już kończyłem pisanie pracy "Wspólna polityka rolna EWG ze szczególnym uwzględnieniem rynku mięsa wieprzowego" - sądzi Borowski. Dostał czwórkę. Już wtedy interesowałem się integracją europejską - podkreśla Borowski.
Zbigniew Religa też dobrze pamięta okres studencki. Po maturze dokonała się we mnie przemiana i stałem się pilnym studentem - mówi obecny profesor. Faktycznie, z 29 egzaminów aż 14 skończyło się wpisem "bardzo dobry". Co ciekawe, słynny kardiochirurg akurat z chirurgii dostał czwórkę - informuje "Życie Warszawy".
Gazecie nie udało się ustalić ocen wszystkich osób ubiegających się o najwyższy urząd w państwie. Zgodnie z prawem, żeby ujawnić stopnie, uczelnie potrzebują pisemnego upoważnienia każdego z kandydatów. A kilku z nich nie wyraziło zgody.
Kategorycznie odmówili Jarosław Kalinowski i Lech Kaczyński. Kalinowski stwierdził, że oceny to prywatna sprawa. A Kaczyński uważa, że ocena ocenie nie równa. Dla jednych 4 u profesora, który najczęściej oblewa studentów, to wyczyn, a u innego prowadzącego można otrzymać 5 za samo przychodzenie na wykłady - pisze "Życie Warszawy". (PAP)