Relacja z USA dla Wirtualnej Polski - Daniel B. Kulig
(inf.własna)
To co wydarzyło się dzisiaj w Nowym Jorku przekroczyło najskrytsze oczekiwania. Chyba nikt nie pomyślałby, że właśnie World Trade Center najpierw stanie w płomieniach, a później się zawali. To niewiarygodne!
Mieszkam i pracuje w New Jersey, które dzieli od Nowego Jorku tylko rzeka Hudson,. Dzisiaj po przyjściu do pracy około 8:55 rano przeżyłem cos niezapomnianego, nie do opisania! Dzisiaj rano przeżyliśmy wszyscy koszmar! Zupełnie jak w jakimś fantastycznym filmie (np. Dzień Niepodległości -"Independence Day").
Cały Manhattan pokryła chmura dymu, kurzu i ognia!!! Później kłęby przedostawały się do New Jersey. Mój najbliższy kolega Nino (Włoch z pochodzenia) jest podobnie jak ja, analitykiem finansowym. Różnimy się tym, że właśnie to on pracował w World Trade Center.
Dzisiaj rano doznałem szoku! Około 9:15 próbowałem dodzwonić się najpierw do niego do World Center, a później na niego komórkę...bez skutku. Wszystkie linie telefoniczne nie działały. Nie chodzi o to, że był "busy" sygnał, ale w ogóle nie było sygnału. Połączenia komórkowe też były odcięte! Wystraszony nie wiedziałem co się dzieje.
Zadzwoniłem do jego mamy, ale nie mogłem z nią wymienić ani jednego zdania. Była zapłakana, przerażona i nie mogła nic powiedzieć.
Około 12:00 godziny wreszcie zadzwonił telefon i okazało się, że to on! Radość była niesamowita! Pytałem go co się stało, a on powiedział, że dzięki temu, że zaspał rano spóźnił się na PATH (podziemna kolejka, która łączy NY z NJ, biegnie pod Hudson River) i musiał odczekać następne 30 minut na następny przejazd. Te 30 minut okazały się dla niego "zbawienne".
Opowiedział mi, ze przybył do World Trade Center Station, która znajduje (raczej znajdowała) się w podziemiach WTC o godzinie 8:55 właśnie wtedy kiedy pierwszy samolot uderzył pierwszą wieżę. Nie wiedząc dlaczego, nagle kolejka została natychmiastowo zawrócona do New Jersey. Po dotarciu do Hoboken (port kolejki w NJ) pasażerowie i on dowiedzieli się co się stało.
Chłopak nie może się do tej pory otrząsnąć. Zwykle jest w biurze o godzinie 8:30 - 8:45 rano. Tym razem fakt, ze zeszłej nocy oglądał mecz bokserski na kablowce i zaspał rankiem, uratował mu życie!!!!
Z opisów innego mojego kolegi, który pracuje w NYC w JP Morgan na Avenue of Americans, czyli bardzo blisko od WTC, dokładnie znam co ludzie przeżyli podczas dzisiejszego napadu terrorystycznego. Po pierwsze, ludzie zachowywali się jak "zdziczali", przewracali się uciekając, deptali się, nikt nie zważał na nikogo. Zwłaszcza starsi ludzie padli ofiara gdy to właśnie oni byli niezdolni aby nadążyć szybkiemu tempu ucieczki.
Kolega powiedział, ze jeśli kiedykolwiek nastąpi koniec świata to chyba będzie wyglądał dokładnie w taki sposób. Ludzie byli bezbronni i nie mogli otrzymać żadnej opieki. Widział jedną, albo dwie osoby wyskakujące z płonącego budynku! To było okropne. Mówił, ze czul się jakby to był nierealny sen!
Wokół budynku i na pierwszym piętrze widać było wybuchające bomby pułapki, które utrudniały strażakom w udzielaniu pomocy ludziom! Cały Manhattan wyglądał jak jedno wielkie pogorzelisko!
Z Nowego Jorku - Daniel B. Kulig