Zabili jej 13‑letniego syna. Ukrainka opowiada o okrucieństwie Rosji
- Umówiliśmy się z okupantami i pozwolili nam wyjechać ze wsi. Machali rękami na pożegnanie. A potem zobaczyłam rakietę – powiedziała Ukrainka Inna w telewizji Nastojaszczeje Wriemia. Jej trzynastoletni syn i sześć innych osób zginęło w trakcie próby ewakuacji spod Kijowa.
17.04.2022 | aktual.: 17.04.2022 12:46
- 13-letni syn Ukrainki Inny został zabity, gdy kobieta wraz z dziećmi próbowała wyjechać z okupowanej wsi Peremoha – relacjonuje w reportażu z wyzwolonej wsi internetowa telewizja Nastojaszczeje Wriemia, prowadzona przez Radio Wolna Europa.
W reportażu Inna opowiada, że wraz z dziećmi ukrywała się u krewnych w Peremosze, licząc, że nie dojdą tam rosyjskie wojska. Tak się jednak nie stało, a gdy siły przeciwnika zajęły wieś, kobieta wraz z rodziną ukrywała się w piwnicy w domu krewnych. Obawiając się o życie, kobieta postanowiła podjąć próbę opuszczenia okupowanego miasta. Wieś znalazła się na linii frontu, a - według relacji mieszkańców - Rosjanie zabijali w mieście cywilów.
Rosyjscy żołnierze machali na do widzenia, a potem otworzyli ogień
- Baliśmy się, ale słyszeliśmy, że ludzie wyjeżdżają ze wsi i postanowiliśmy spróbować. (…) Na każdym etapie umawialiśmy się z okupantami, prosiliśmy, żeby nas wypuścili - opowiadała Inna.
Próbę ewakuacji podjęło ok. 20 osób w pięciu samochodach. - Rosjanie postawili warunki: mamy jechać polną drogą, bo na asfaltowej stała rosyjska kolumna – mówiła kobieta. Ludzie mieli iść pieszo obok samochodów. Na ostatnim posterunku Rosjanie pozwolili samochodom przejechać przez główną drogę, a potem "machali im z transporterów".
Gdy samochody wjechały na pole i ludzie wsiedli do nich, rozpoczął się ostrzał. - Otworzyliśmy drzwi i rzuciliśmy się na ziemię. Czołgałam się po polu, ciągnąc za sobą trzyletniego syna za kaptur – relacjonowała Inna. Jej starszy syn był w drugim samochodzie. Zginął, podobnie jak sześć innych osób.
Źródło: PAP