Rekonstrukcja choasu. Nawet w Prawie i Sprawiedliwości nie wiedzą co zrobi Prawo i Sprawiedliwość
Wydarzenia wokół rekonstrukcji rządu gwałtownie przyspieszyły, ale sytuacja wcale nie zmierza w kierunku finału. Wręcz przeciwnie: kierownictwo PiS podaje kolejne komunikaty i wersje wydarzeń, często sprzeczne ze sobą. Tutaj, w Sejmie panuje informacyjny chaos, także wśród szeregowych posłów PiS.
07.12.2017 | aktual.: 07.12.2017 14:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od kilku dni wiadomo było, że 7 grudnia będzie politycznie bardzo intensywny: kierownictwo Sejmu zdecydowało, że tego dnia zajmie się wnioskiem PO o odwołanie Beaty Szydło, poza tym wciąż toczą się prace nad ustawami sądowymi i nową ordynacją wyborczą. Ale nagle dynamika wydarzeń przyspieszyła: w mikołajki poinformowano, że w czwartkowy wieczór spotka się kierownictwo PiS, a rano ogłoszono spotkanie Andrzeja Dudy z Beatą Szydło i Jarosławem Kaczyńskim (dołączył do nich też Marek Kuchciński).
Jednak w połowie dnia wiemy niewiele więcej, niż rano, choć przez ostatnie kilka godzin padło bardzo, bardzo dużo słów. Prawo i Sprawiedliwość obroniło swój rząd, ale debata nad wnioskiem PO była nietypowa. Premier wystąpiła przed Grzegorzem Schetyną, a później pojechała do Pałacu Prezydenckiego, by wrócić do Sejmu na samo głosowanie.
Szydło obroniona
Szefowej rządu bronił nie prezes Kaczyński, tylko młody poseł Marcin Horała. W rozmowie z Wirtualną Polską sam nazwał się „mało znaczącym”, tłumacząc, że padło na niego, by nie podnosić rangi „tej hucpy opozycji”. W swoim przemówieniu bronił nie tyle Beaty Szydło, co rządu, PiS i obozu Dobrej Zmiany.
Pytany o przyszłość Beaty Szydło, a także o rekonstrukcję mówi, że nie wie, bo nie jest w gremiach decyzyjnych, a nawet gdyby wiedział, to by nie powiedział. Ale nawet w rozmowach poza kamerą politycy PiS przyznają się do niewiedzy (co jest rzadkie, zwykle politycy mówią, nawet kiedy nie wiedzą). I to nie tylko na temat tego, czy Beata Szydło zostaje, albo kto ją zastąpi.
Zebrania
Prawo i Sprawiedliwość nie jest w stanie nawet ustalić, co będzie się działo przez resztę dnia. Jeszcze w środę informowano o czwartkowym posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS, czyli grona 34 polityków uznawanych za kierownictwo partii. Później pojawiła się jeszcze informacja o wyjazdowym posiedzeniu klubu parlamentarnego, który miałby się odbyć po posiedzeniu Komitetu.
Jednak w czwartek zaczęły się pojawiać informacje o odwołaniu, najpierw spotkania klubu, a później także Komitetu Politycznego. Posłowie PiS, z którymi rozmawialiśmy przyznają, że są zdezorientowani, nie wiedzą, czy zaplanowane na wieczór posiedzenia komisji się odbędą, czy mają je odwoływać. Jeden z posłów PiS mówił, że decyzja o rekonstrukcji ma zapaść dzisiaj, ale opinia publiczna ma się o niej dowiedzieć dopiero w przyszłym tygodniu. Mało prawdopodobne jest, by taka informacja utrzymała się w tajemnicy przez kilka dni.
Chaos niekontrolowany
Sprzeczne informacje płyną także na temat samej rekonstrukcji. Jeszcze rano Ryszard Terlecki, szef klubu PiS, poinformował, że dzisiaj poznamy nazwisko nowego premiera. W to wpisała się także prośba prezydenta o jak najszybsze zakończenie tematu rekonstrukcji. Jednak kilka godzin później ten sam Ryszard Terlecki zapowiedział, że rekonstrukcja zostanie przeprowadzona w przyszłym tygodniu.
Czeka nas więc dalszy chaos, choć naturalne jest pytanie: po co on? Na sejmowych korytarzach mówi się, że wszystko po to, by odwrócić uwagę (czy też przykryć) od przejmowaniu przez PiS sądów oraz zmian w ordynacji wyborczej. Jeśli tak jest, to PiS wybrało bardzo kosztowny politycznie sposób odwrócenia uwagi. Bo ten chaos nie tylko szkodzi wizerunkowo, ale też uderza w morale partii i wyborców. A to nie jest niewyczerpany kapitał.