"Rekomendacje nie decydują o przyjęciu na studia"
Władze Uniwersytetu Gdańskiego twierdzą, że żadne rekomendacje ani pisma polecające nie mają wpływu na przyjęcia na studia określonych osób.
To odpowiedź na publikację w „Gazecie Wyborczej”. Poinformowała ona, że prezes sądu okręgowego w Gdańsku napisał listy w sprawie dzieci czworga swoich podwładnych, które nie dostały się na studia, by komisja rekrutacyjna wzięła pod uwagę zasługi ich rodziców.
Rektor Andrzej Ceynowa poinformował, że pisma prezesa sądu dołączyli sami kandydaci na studentów prawa, kiedy odwoływali się od decyzji o ich nieprzyjęciu do wydziałowej komisji rekrutacyjnej oraz że komisja nie wzięła ich pod uwagę. Rektor ujawnił, że dotarł do trzech pism polecających. Odpowiedział, że jedna osoba dostała się z odwołania. Na pytanie, co z dwoma pozostałymi, dziennikarze nie uzyskali odpowiedzi.
Tymczasem prezes sądu okręgowego w Gdańsku Wojciech Andruszkiewicz wydał dziś oświadczenie w tej sprawie. Jego zdaniem miał prawo, a nawet obowiązek napisać wieloletnim i doświadczonym pracownikom sądu listy rekomendujące ich dzieci na studia prawnicze.