Ręka rękę myje
Aż 92% Polaków jest przekonanych, że korupcja w naszym kraju jest powszechna. Mimo to 78% rodaków twierdzi, że nigdy nie dało łapówki, przyznaje się do tego tylko 19%. Największa korupcja kwitnie w służbie zdrowia - twierdzi tak 35% obywateli.
20.05.2004 | aktual.: 20.05.2004 09:07
Na drugim miejscu uplasowali się urzędnicy - 21% źle ocenia ich uczciwość. Dziesięć procent twierdzi, że skorumpowane jest sądownictwo i urzędy celne, a 7%, że policja. Charakterystyczne jest natomiast to, że tylko 15%badanych przyznało, że gdyby było świadkiem wręczenia łapówki, powiadomiłoby policję. Z badań przeprowadzonych przez międzynarodowy instytut badania opinii GfK, a opublikowanych przez wczorajszą "Rzeczpospolitą" wynika też, że Polska jest jednym z najbardziej skorumpowanych byłych krajów socjalistycznych. Gorsza jest jedynie Bułgaria, w której aż 96% obywateli jest przekonanych, że bez łapówki w życiu ani rusz.
Jak jest u nas?
O tym, że korupcja stanowi poważny - i wcale nie nowy - problem w naszym kraju świadczy już sam fakt powołania przy komendach wojewódzkich policji specjalnych wydziałów do spraw walki z tym zjawiskiem. Kujawsko - pomorscy policjanci w tym roku kilka już takich spraw prowadzili, niektóre są rozpoznawane. Nie ukrywają, że zjawisko istnieje i obejmuje różne grupy zawodowe.
Przykładów przekupstwa i łapówkarstwa w naszym województwie, niestety, nie brakuje. W ubiegłym tygodniu wypłynęła sprawa wykładowcy Akademii Bydgoskiej, który za zaliczanie zajęć z wykładanego przez siebie przedmiotu przyjął od studentów łapówkę - w sumie ponad cztery tysiące złotych. Proceder wyszedł na jaw, bo ruszyło sumienie jednego ze studentów. Zdecydował się opowiedzieć wszystko policji, ponieważ obawiał się, że gdy sprawa się wyda również i on poniesie karną odpowiedzialność.
Na terenie regionu w toku jest także kilka innych spraw, między innymi lekarzy z jednej z powiatowych komisji poborowych, którzy wystawiali "lewe" kwity powołanym do odbycia służby wojskowej. - Na razie mamy tylko poborowych - informuje rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy kom. Jacek Krawczyk.
Czy z korupcją można walczyć skutecznie i jakie metody są stosowane?
- Część sposobów, ze zrozumiałych względów, objęta jest klauzulą tajności. Ale istnieje, na przykład, łapówka kontrolowana. Zresztą policjanci z naszego zespołu do spraw walki z korupcją, jako pierwsi ją zastosowali. Było to dwa lata temu i dotyczyło kuratora sądowego w Radziejowie - mówi kom. Jacek Krawczyk.
W świetle prawa ci co dają łapówki są tak samo winni, jak ci co biorą. Jak wynika jednak z badań GfK, większość Polaków nie przyznaje się do dawania łapówek. - Czyli jest kradzież, ale nie ma złodzieja - komentują to policjanci. Jedną z najgłośniejszych afer w naszym regionie, której główną rolę grała przysłowiowa koperta była próba płatnej protekcji wiceprezydenta Inowrocławia Jacka Olecha.
Na firmę spod Poznania, która wykonywała prace na miejskim śmieciowisku, miasto nałożyło karę w wysokości kilkuset tysięcy złotych. Właściciel przedsiębiorstwa, Zbigniew C., oraz zatrudnione u niego osoby wpadły na pomysł innego rozwiązania tej sprawy.
Obiecywali wręczenie wiceprezydentowi łapówki w wysokości 23 tysięcy złotych (kwota ta stanowić miała 5 procent kary pieniężnej nałożonej na firmę) w zamian za korzystne dla tej firmy rozstrzygnięcia.
Olech łapówki nie wziął, a o całej sprawie powiadomił organa ścigania, które założyły w jego gabinecie nawet ukrytą kamerę.
Do akcji wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i niebawem bydgoski sąd tymczasowo aresztował trzech podejrzanych, a wobec jednej osoby został zastosowany dozór policyjny. Później te sankcje zostały przedłużone.
Kolejna afera, jaka wstrząsnęła miastem, wyszła na jaw pod koniec lipca ubiegłego roku. Wówczas to, "Express" jako pierwszy opisał wówczas mechanizmy korupcji i wyłudzeń w inowrocławskim szpitalu. Policja zatrzymała troje lekarzy, pielęgniarkę i dwóch sanitariuszy. Medycy kasowali za wystawianie fałszywych zaświadczeń o chorobach, których nie było. Naganianiem klientów zajmowali się dwaj sanitariusze i pielęgniarka. Znajdowali chętnego, brali jego dane, przekazywali do lekarz, którzy wystawiał zaświadczenie np. o zwichnięciu, a podstawiony orzecznik przyznawał wysoki procent uszczerbku na zdrowiu. Tego samego dnia pacjent szedł do kasy, po czym wyłudzoną z ubezpieczalni kwotę oddawał sanitariuszom, a ci po potrąceniu swojej doli przekazywali pieniądze lekarzom. Pacjentowi zostawała połowa kwoty. Całej szóstce podejrzanych prokuratura postawiła wtedy zarzuty przyjęcia korzyści majątkowej oraz wyłudzenia.
Na Pałukach także było podejrzenie o wzięcie łapówki. Sprawa sięga korzeniami roku 1999, kiedy Spółdzielnia Kółek Rolniczych w Wenecji (gmina Żnin) postanowiła sprzedać zlewnię mleka, wówczas łakomy kąsek, tak ze względu na cenę, jak i położenie w malowniczej miejscowości. Pozornie wszystkie formalności zostały spełnione. Ogłoszono przetarg, na który zgłosiło się ponad dziesięciu kupców. Zgodnie wpłacili wadium i czekali na rozstrzygnięcie.
Okazało się, że byli bez szans, jak się podejrzewa bowiem, ówczesny sołtys miał obiecać jednemu z zainteresowanych, że za 10 tysięcy złotych "doli" zlewnia będzie jego. Mężczyzna miał przystać na propozycję. Sprawa ujrzała światło dzienne, sołtys nie dotrzymał bowiem obietnicy, nie chciał też zwrócić pieniędzy. Mężczyzna, który miał dać łapówkę wniósł w ubiegłym roku sprawę do prokuratora licząc na ułaskawienie na podstawie nowych przepisów. Postępowanie z powodu zbyt małej liczby wiarygodnych dowodów, umorzono. Zlewnia nadal jest własnością kółka rolniczego i czeka na kolejny przetarg. Jej wartość równa jest narosłym od tamtego czasu długom.
Według oceny badaczy z GfK, cytowanych przez "Rzeczpospolitą": "W naszym regionie Europy (badanie objęło kraje Europy Środkowo -Wschodniej) determinacja obywateli w zwalczaniu łapownictwa i korupcji nie jest zbyt duża". Ich zdaniem zatem nie należy oczekiwać, że w najbliższych latach sytuacja się poprawi. ( ap, as, mw)