Rejestracja związków "na kocią łapę"?
Każda para, która razem zamieszka, powinna
się zarejestrować. A gdy zdecyduje się na rozstanie -
wyrejestrować i umotywować przyczyny rozstania. To pomysły
rzecznika praw dziecka Ewy Sowińskiej, informuje "Gazeta Wyborcza".
17.10.2006 | aktual.: 17.10.2006 06:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sowińska zgłosiła je na piśmie minister pracy i polityki społecznej Annie Kalacie. Aby zapobiec okrucieństwu dorosłych wobec dzieci, chce karać "środowiska sąsiedzkie" za obojętność wobec krzywdzonych dzieci. Proponuje likwidację melin oraz przymusową rejestrację "każdego związku skutkującego wspólnym zamieszkaniem czy wspólnym prowadzeniem gospodarstwa domowego". Wyrejestrowanie takiego związku też wymagałoby stawienia się przed urzędnikiem.
"To właśnie wolne związki krótkotrwałe, bez żadnych zobowiązań są następstwem uzależnień, kontynuacją, a czasem także przyczyną przemocy, anarchii, demoralizacji, a nade wszystko tragedii najmłodszych" - pisze rzecznik.
Sowińska to lekarka z długoletnim stażem, absolwentka dwóch semestrów Akademii Etyczno-Wychowawczej. Była posłanką LPR, przypomina "Wyborcza".
Zapytany przez gazetę co sądzi na temat listu rzecznika, dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny z Uniwersytetu Gdańskiego, psycholog moralności, powiedział: Cel szczytny i utopijny. Szczęśliwe dzieci, szczęśliwe, pełne rodziny. Jestem skłonny lubić taki świat, ale nie da się go uzyskać tak absurdalnymi metodami. To tak jakby tłuc Wisłę kijem i liczyć, że w ten sposób zacznie ona płynąć do Krakowa.(PAP)