Polska"Reglamentowana Rewolucja" - książka IPN o Okrągłym Stole

"Reglamentowana Rewolucja" - książka IPN o Okrągłym Stole

Dwumiesięczne obrady Okrągłego Stołu
przyczyniły się do nasilenia występujących już wcześniej przejawów
kryzysu komunistycznej dyktatury - pisze historyk IPN dr Antoni
Dudek w książce pt. "Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury
komunistycznej w Polsce 1988-1990".

05.02.2004 | aktual.: 05.02.2004 19:20

Książka powstała w ramach realizowanego przez Biuro Edukacji Publicznej IPN projektu badawczego "Władze PRL wobec kryzysów społecznych i opozycji demokratycznej w l. 1956-1989". Jej oficjalna prezentacja odbędzie się w piątek - w 15. rocznicę rozpoczęcia rozmów Okrągłego Stołu.

Według historyka, kryzys w szczególności objawiał się osłabieniem kontroli PZPR nad innymi podmiotami oficjalnej sceny politycznej (z OPZZ na czele) oraz nad strukturami administracji rządowej, służbami specjalnymi i aparatem propagandowym. Okrągły Stół stanowił też przełom psychologiczny w kontaktach między ludźmi opozycji i aparatu władzy.

Miejsce zakulisowych rozmów ograniczonych do bardzo wąskiego grona, zajęły negocjacje z udziałem kilkuset ludzi, w dodatku szeroko relacjonowane zarówno przez oficjalne, jak i opozycyjne środki masowego przekazu. Przełom ten był ważny, gdyż - jak to ujęto w MSW relacjonując opinie środowiska postkorowskiego o zawartym porozumieniu - "obecnie wycofanie się jednego z partnerów tych rozmów równoznaczne będzie z jego śmiercią polityczną" - czytamy w książce.

Dr Dudek twierdzi, że pogląd, iż przy okrągłym stole "wynegocjowano koniec komunizmu", wydaje się równie uproszczony jak teza o makiawelicznej zmowie przywódców PZPR z częścią opozycji skupioną wokół Lecha Wałęsy. Zmowie, której celem miało być oddanie umiarkowanej opozycji władzy, w zamian za zagwarantowanie ludziom należącym do komunistycznej nomenklatury bezpieczeństwa i ekonomicznych przywilejów.

"Okrągły stół jest ideą władzy (...) widzę różnicę między 'okrągłym stołem' tutaj na Krakowskim Przedmieściu, dyskusją która tu się toczy, a okrągłym stołem, który stał w sali BHP w Stoczni Gdańskiej w roku 1980. To są zupełnie inne jakości polityczne" - mówił w lutym 1989 r. na posiedzeniu Biura Politycznego PZPR Aleksander Kwaśniewski, przytaczany w książce.

"Warto o tej ocenie pamiętać dokonując bilansu okrągłego stołu, który w świetle znanych dziś faktów wydaje się następujący: ekipa Wojciecha Jaruzelskiego, nie rezygnując z kontroli nad najistotniejszymi narzędziami sprawowania władzy, postanowiła zbudować dla umiarkowanej części opozycji reglamentowane miejsce w systemie politycznym, a równocześnie przesunąć rzeczywiste centrum dyspozycji politycznej z Komitetu Centralnego PZPR do urzędu prezydenta, którym zostać miał Jaruzelski" - uważa historyk IPN.

W stosunku do ofert składanych opozycji jeszcze przed Okrągłym Stołem, najważniejszy w opinii dr Dudka sukces strony "solidarnościowej" stanowiła decyzja o wolnych wyborach do Senatu. Jednak to nie okrągły stół, ale wydarzenia czterech następnych miesięcy przesądziły o tym, że Polską co najmniej do 1995 r. nie rządził - jako prezydent PRL - generał Jaruzelski. W kwietniu 1989 r., gdy składano podpisy pod porozumieniami okrągłego stołu, ta ostatnia perspektywa wydawała się całkiem realna.

W okresie obrad Okrągłego Stołu gen. Jaruzelski i jego najbliżsi współpracownicy byli doskonale zorientowani w przebiegu dyskusji oraz sporach toczonych wewnątrz "Solidarności" - głosi publikacja. Dla przykładu, w dwa dni po posiedzeniu Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ "Solidarność" 28 marca 1989 r. dyrektor Departamentu III MSW gen. Krzysztof Majchrowski skierował do Jaruzelskiego oraz ścisłego kierownictwa MSW (Czesław Kiszczak, Władysław Pożoga, Henryk Dankowski) sześciostronicową notatkę zawierającą sprawozdanie z przebiegu obrad. Kończyła ją adnotacja: "ze względu na konieczną ochronę cennego źródła, informacja jest przeznaczona tylko dla I sekretarza KC PZPR".

Zwracając otrzymany do lektury egzemplarz notatki gen. Kiszczak napisał: "Dziękuję, kiedy uznacie za możliwe to przekazać również tow. Cioskowi". Świadczy to, według autora książki, o tym, że dostęp do informacji pochodzących z MSW był zatem mocno ograniczony i nie zawsze dysponowali nim nawet ludzie odgrywający kierowniczą rolę w prowadzeniu negocjacji po stronie koalicyjno- rządowej. Jednak to strona koalicyjno-rządowa była w trakcie obrad uprzywilejowana, mając możliwość szerokiego wglądu w zamiary przeciwnika i problemy wewnętrzne, z jakimi się boryka.

Zdaniem dr Dudka, w ocenie władz głównym architektem polityki opozycji w trakcie obrad okrągłego stołu był "przede wszystkim duet: Bronisław Geremek i Adam Michnik". Prezentowanym przez nich ocenom i analizom, zdobywanym różnymi drogami (w tym także przez podsłuch i agenturę) poświęcano szczególnie dużo uwagi.

Służba Bezpieczeństwa starała się w czasie obrad podsycać spory i konflikty w szeregach delegacji opozycyjnej. Skuteczność tych działań w okresie trwania obrad okazała się ograniczona i Geremek oraz Michnik we wszystkich najważniejszych sprawach cieszyli się poparciem Wałęsy. Jednak w świetle wydarzeń poprzedzających powstanie rządu Tadeusza Mazowieckiego, a następnie późniejszej dezintegracji obozu solidarnościowego wypada uznać, że wysiłki SB nie były daremne, choć oczywiście trudno uznać je za główną przyczynę tego procesu.

W trakcie dwumiesięcznych obrad niezwykle istotną rolę odgrywały kontrolowane przez władze media, które poświęciły Okrągłemu Stołowi - zgodnie z instrukcją kierownictwa PZPR - bardzo dużo miejsca. Od sposobu w jaki relacjonowano spory negocjujących stron, w dużym stopniu zależał wszak społeczny odbiór Okrągłego Stołu. Dla władz możliwość propagandowego zdyskontowania tego wydarzenia w celu uspokojenia nastrojów społecznych była jednym z najistotniejszych motywów przystąpienia do rozmów - pisze dr Dudek.

Fatalne nastroje w środowisku dziennikarzy RTV potęgować miał "brak w tak trudnym dla tej instytucji okresie prężnego kierownictwa". Podpisany pod informacją MSW dla Jaruzelskiego dyrektor Departamentu III gen. Krzysztof Majchrowski oskarżał prezesa Radiokomitetu Janusza Roszkowskiego o doprowadzenie do sytuacji w której "większość szefów redakcji pozbawiona +ręcznego sterowania+ (nie odbywają się nawet posiedzenia kierownictwa Radiokomitetu) stała się bezradna".

Jeszcze bardziej dolegliwe następstwa dla PZPR i jej sojuszników miała propozycja zgłoszona 2 marca w czasie obrad w Magdalence przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Pragnąc przełamać impas jaki zaistniał w sprawie podziału mandatów do Sejmu i zakresu władzy prezydenta, którego strona koalicyjna chciała wyposażyć w bardzo szerokie kompetencje, Kwaśniewski zaproponował, aby wybory do Senatu były całkowicie wolne.

Propozycja ta, prawdopodobnie nie uzgodniona wcześniej z Jaruzelskim i innymi członkami kierownictwa PZPR, została natychmiast podchwycona przez drugą stronę, która dostrzegła w tym szansę na stworzenie - niezależnie od mocno ograniczonej roli Senatu - organu państwa o w pełni demokratycznym charakterze.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)