Referendum konstytucyjne w Holandii
Holendrzy idą w środę do urn, by oddać głos w
sprawie konstytucji Unii Europejskiej. Sondaże nie pozostawiają
wątpliwości, że podobnie jak Francuzi, odrzucą traktat.
W przeddzień referendum jego wynik wydaje się przesądzony - ostatnie opublikowane w poniedziałek sondaże wykazują, że przewaga zwolenników "nie" może sięgnąć 60%. We Francji konstytucja przepadła w stosunku głosów 55 do 45.
Do przyjęcia konstytucji jednoznacznie nawołuje rząd premiera Jana Petera Balkenende i większość partii politycznych. Jednocześnie politycy zgodzili się, że uznają wynik, jeśli frekwencja sięgnie 30% i co najmniej 55% głosujących wypowie się przeciwko przyjęciu konstytucji. Formalnie to parlament musi zatwierdzić ratyfikację traktatu.
Referendum będzie pierwszym w Holandii tego rodzaju plebiscytem od powstania tam demokracji parlamentarnej w 1848 r. Komentatorzy nie mają wątpliwości, że jeśli sondaże się potwierdzą, Holendrzy nie tylko najprawdopodobniej skażą dokument na śmierć, ale wprowadzą UE w kryzys lub w najlepszym przypadku w okres niepewności.
Mimo to europejscy politycy apelują o "niedramatyzowanie" i kontynuowanie procesu ratyfikacji w kolejnych krajach. Formalnie nie ma ku temu przeszkód - dołączona do konstytucji deklaracja stanowi, że jeżeli do listopada 2006 r. konstytucję przyjmie 4/5 krajów UE, a jeden lub więcej go odrzuci, to wówczas zebrani na szczycie europejscy przywódcy zdecydują, co dalej.
Z prawnego punktu widzenia odrzucenie nawet tylko przez jeden kraj dokumentu podpisanego w Rzymie 29 października 2004 r. spowoduje, że nie będzie on mógł wejść w życie w całej UE.