Referendum decyduje o losie władz Piotrkowa Trybunalskiego
Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego decydują w referendum o skróceniu kadencji prezydenta miasta Waldemara Matusewicza i rady miejskiej. By
referendum było ważne, do urn musi pójść 30% uprawnionych
do głosowania, czyli ok. 19 tysięcy osób.
Referendum zostało zarządzone na wniosek Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Piotrkowa, które zebrało w ciągu trzech tygodni ponad 8 tysięcy podpisów mieszkańców miasta, opowiadających się za przeprowadzeniem głosowania. To samo stowarzyszenie wcześniej popierało Matusewicza w wyborach na prezydenta miasta.
Prezydent, który w piątek, po ponad dziewięciu miesiącach, opuścił areszt za poręczeniem majątkowym, jest oskarżony m.in. o żądanie korzyści majątkowych w wysokości 560 tys. zł i o przyjęcie ponad 43 tys. zł łapówki. Zarzuty dotyczą lat 1999-2000, kiedy był on marszałkiem województwa. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Czujemy się odpowiedzialni i chcemy wyjść z tej sytuacji z twarzą. Dajemy po prostu mieszkańcom możliwość wypowiedzenia się w tej kwestii. Szybko zebraliśmy podpisy, których mieliśmy o dwa tysiące więcej, niż to było wymagane - powiedział prezes stowarzyszenia Paweł Załoga, który jest również piotrkowskim radnym. Załoga uważa, że należy odwołać też radę miejską. W wielu aspektach radni Piotrkowa kierują się swoim interesem - tłumaczy.
Prezydent za czas pobytu w areszcie nie otrzymywał wynagrodzenia. Gdyby został uniewinniony, mógłby domagać się za to odszkodowania od Skarbu Państwa. Prezydent przekazał swoje pełnomocnictwa dwóm urzędującym zastępcom, opiniował jednak różnego rodzaju dokumenty przesyłane mu do aresztu. Teraz spodziewa się, że wynik referendum będzie dla niego niekorzystny. Wynik referendum będzie na pewno dla mnie negatywny, natomiast jaka będzie frekwencja? Nie wiem - powiedział.
Mieszkańcy Piotrkowa głosują w 35 obwodowych komisjach wyborczych. Głosowanie zakończy się w niedzielę o godz. 20.00, a wyniki referendum mają być znane około północy.
