Rebelianci ostrzelali z moździerzy Damaszek
Dzielnice Damaszku zostały ostrzelane przez rebeliantów z moździerzy, ale ofiar nie było - podało syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Jednocześnie siły reżimowe nadal ostrzeliwały stanowiska rebeliantów na wschodnich przedmieściach stolicy.
05.04.2014 21:00
W Damaszku według Obserwatorium pociski spadły w pobliżu siedziby armii koło placu Umajjadów i ambasady rosyjskiej w dzielnicy Mazraa oraz dzielnicach Fahame, Tabbale i Duejla.
Według organizacji bojowników CGRS (Komisji Generalnej Rewolucji Syryjskiej) ostrzał z moździerzy spowodował pożar naprzeciwko głównej komendy policji.
Oficjalna agencja SANA przypisała ostrzał stolicy i przedmieść "terrorystom", jak reżim nazywa rebeliantów. Według tej agencji w sobotę na Damaszek spadło 17 pocisków, niszcząc kilka domów i samochodów, pociski trafiły też w szpital, budynek opery i halę sportową.
Ostrzał ze strony rebeliantów nie ustaje od kilku dni. Według Obserwatorium w piątek w jego wyniku rannych zostało 22 ludzi.
Gwałtowne walki między siłami rządowymi a rebeliantami toczą się na wschód od Damaszku w miejscowości Mleiha.
Od czwartku według Obserwatorium zginęło co najmniej 39 rebeliantów.
W piątek wojsko przeprowadziło cztery ataki na obleganą od ponad pół roku Mleihę.
Wojsko w marcu zeszłego roku rozpoczęło ofensywę na bastiony rebeliantów w zachodnim pasie przedmieść (tzw. Ghuta zachodnia), oblężonej od października.
W prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii walki toczyły się między oddziałami reżimowymi a rebeliantami w miejscowości Babulin, opanowanej w piątek przez bojowników opozycji. Dzięki temu rebeliantom udało się zacisnąć pętlę wokół Wadi Deif, jednej z ostatnich ważnych baz wojskowych w prowincji.