"Reakcja na zamach pokazuje postawę wobec Białorusi"
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka oświadczył, że reakcja na ubiegłotygodniowy zamach w Mińsku ze strony niektórych państw oraz dyplomatów pracujących na Białorusi jest "papierkiem lakmusowym" ich postawy wobec jego kraju.
19.04.2011 | aktual.: 19.04.2011 15:11
Łukaszenka mówił o tym, przyjmując ambasadora Azerbejdżanu Alego Nagijewa, kończącego misję w Mińsku. - Wydaje mi się, że zagraniczni ambasadorzy na Białorusi wyraźnie rozdzielili się na dwa obozy: pierwszy to ambasadorzy, którzy lubią nasz kraj i naród, którzy życzą im dobrze i życzliwie przyjmują niepodległe państwo białoruskie - mówił prezydent, wskazując, że należy do nich azerbejdżański dyplomata.
Jednak "są i inni ambasadorzy, i o nich nie chce się mówić" - zauważył. - Nie rozumiem, jak w trudnej chwili cywilizowane i demokratyczne państwa - a one pretendują do takich - nie wyraziły słowa współczucia narodowi białoruskiemu - dodał.
- To właśnie naród białoruski, który dzielnie walczył z faszyzmem, szczególnie ucierpiał. Co byłoby, gdyby nie nasze narody, które złamały kręgosłup temu monstrum - faszyzmowi? Wciąż jeszcze żyje pokolenie, które dobrze to pamięta - kontynuował Łukaszenka. - Stanowisko poszczególnych krajów i ambasadorów to papierek lakmusowy, ale Bóg z nimi - dodał. Nie wskazał przy tym, o jakie państwa chodzi, ale zauważył, że media białoruskie "bardzo wyraźnie pokazały ich stanowisko".
Białoruskie media, oficjalne informując po zamachu o kondolencjach składanych przez państwa świata, podkreślały szczególnie reakcję krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Telewizja państwowa zaznaczyła złożenie na miejscu tragedii kwiatów przez ambasadorów Rosji i Wenezueli.
Informowano o kondolencjach złożonych przez króla Hiszpanii, podkreślano, że konsultacji w śledztwie udzielali eksperci z Izraela. Na jednym z kanałów pokazano reportaż z Białegostoku, w którym jego mieszkańcy wyrażali współczucie Białorusi z powodu zamachu, w którym zginęło 13 osób.
Jednocześnie w niedzielnym programie publicystycznym "W centrum uwagi" pojawiły się zarzuty "braku reakcji" ze strony Europy i sonda uliczna, w której Białorusini oceniali postawę Zachodu wobec ich kraju. - Czym gorzej u nas, tym lepiej Zachodowi - mówił jeden z zapytanych przechodniów.
Ostrą reakcję w mediach państwowych wywołało sformułowanie "przypuszczalny atak terrorystyczny" (ang. apparent terrorist attack) w potępiającym zamach komunikacie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Białoruska telewizja państwowa podkreśliła, że słowo "przypuszczalny" umieszczono w komunikacie na sugestię USA.
Anna Wróbel