Razem ze wzrokiem straciła pracę w ZUS. Zapowiada walkę w sądzie
Pani Katarzyna jest niewidoma i samotnie wychowuje syna. Chce pracować, ale nie może. Gdy straciła wzrok, ZUS zwolnił ją z pracy. Jednocześnie Zakład chwali się polityką zwiększania zatrudnienia osób niepełnosprawnych.
21.10.2017 | aktual.: 21.10.2017 12:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- W 2008 r. podjęłam pracę w ZUS-ie, w dziale zasiłków. Podobała mi się ta praca - opowiada pani Katarzyna w programie TVN "Uwaga". Dodaje, że szybko się uczyła, a w pracy była doceniana i nagradzana. Ale to się skończyło.
Pani Katarzyna cierpi na chorobę genetyczną. Od dzieciństwa ma zdeformowaną twarz, problemy były też ze wzrokiem, który mocno pogorszył się po urodzeniu dziecka. W końcu w wyniku operacji przestała widzieć zupełnie. Wtedy spadł na nią kolejny cios. Otrzymała wypowiedzenie z pracy.
Jeszcze na urlopie wychowawczym wystąpiła do ZUS o przystosowanie jej stanowiska pracy do jej niepełnosprawności. Przez cztery tygodnie po powrocie do pracy przychodziła jedynie po to, by podpisać się na liście. Pracować nie miała jak. - Dostałam do podpisania zakres obowiązków, jakie wykonywałam, kiedy byłam osobą widzącą. Ja tego zakresu obowiązków nie podpisałam, ponieważ nie byłam w stanie tej pracy wykonywać - opowiada. - Miałam nadzieję, że ZUS się zachowa inaczej - dodaje.
Rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz wyraził ubolewanie w rozmowie z dziennikarzami "Uwagi", że pani Katarzyna straciła pracę. - Niestety pani, o której rozmawiamy, jest osobą niezdolną do wykonywania obowiązków służbowych - twierdzi. Dodaje, że pani Katarzyna nie chciała się nauczyć języka Breille'a i odrzuciła ofertę pracy na innym stanowisku. Tyle że kobieta akurat zna język Breille'a, a o tym, że miała mieć inną ofertę, dowiedziała się dopiero od dziennikarzy.
Dzień po emisji programu ZUS wydał oświadczenie, zatytułowane "Co robi ZUS dla osób niepełnosprawnych?". "Od dłuższego czasu podejmujemy działania, których wynikiem będzie długofalowa strategia zatrudniania takich osób. Tworzony jest wykaz stanowisk pracy, które niepełnosprawni mogliby w Zakładzie zająć. Kształtujemy także pozytywne postawy naszej kadry, organizując szkolenia zarówno dla kierowników, jak i pracowników odpowiadających za proces rekrutacji" - czytamy w oświadczeniu.
Pod koniec maja 2017 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych zawarł z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych porozumienie o współpracy na rzecz osób niepełnosprawnych. Jednak jak ustaliła "Uwaga", ZUS dotąd nie wystąpił do PFRON-u o dofinansowanie działań aktywizacyjnych.
"Dokładny opis każdego ze stanowisk pracy w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w kontekście możliwego zatrudnienia osoby niepełnosprawnej z konkretną opisaną niepełnosprawnością, zostanie zakończony w grudniu tego roku. Następnie opis ten będzie zweryfikowany przez zewnętrznego audytora, specjalizującego się w zakresie przystosowywania miejsc pracy do potrzeb osób niepełnosprawnych" - czytamy w oświadczeniu ZUS. W Zakładzie ma być też powołany pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych.
W oświadczeniu nie ma ani słowa o przypadku pani Katarzyny. Tymczasem ona zamierza walczyć o pracę w sądzie. Mówi, że robi to przede wszystkim ze względu na synka. - Gdyby nie Seweryn, to pewnie bym tak nie walczyła o tę pracę, tylko siedziałabym w domu i nie chciałoby mi się nigdzie wyjść. Ja chcę być osobą aktywną. Seweryn dorośnie, będzie miał swoje życie, ja też chcę mieć swoje życie - mówi.