Ratownik medyczny wstrzyknął żonie truciznę?
Do 26 lipca przedłużono areszt 38-letniemu ratownikowi medycznemu z Rzeszowa, podejrzanemu o otrucie żony lekiem usypiającym. Śledztwo w tej sprawie zostało przedłużone do 30 lipca.
Jak poinformował zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie Jaromir Rybczak, Jackowi Ch. postawiono zarzut wstrzyknięcia w grudniu 2008 r. swojej 34-letniej żonie śmiertelnej dawki ketaminy. Jest to lek usypiający, używany w medycynie i weterynarii do znieczulenia przedoperacyjnego.
Podejrzany, który sam wezwał pogotowie ratunkowe, twierdził, że żona zmarła "niespodziewanie, w swoim łóżku". Policja ustaliła, że kobieta wcześniej była zdrowa.
Początkowo Jackowi Ch. przedstawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci żony. Później zgromadzone dowody pozwoliły na zmianę zarzutu na umyślne zabójstwo.
Biegli z zakresu toksykologii leków i trucizn organicznych ustalili, że kobieta miała w organizmie co najmniej kilkakrotnie przekroczoną maksymalną dawkę terapeutyczną ketaminy. Jak zaznaczył Rybczak, nie było wskazań do podania kobiecie tego leku. Ponadto Jacek Ch. nie miał do tego uprawnień. Ketaminę może podać jedynie lekarz w szpitalu, podczas stałego monitorowania pacjenta.
U kobiety stwierdzono także obecność środków nasennych. Prokuratura nie chce się wypowiadać na temat celu ani kolejności przyjęcia tych środków.
Za zarzucone przestępstwo podejrzanemu grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 8 lat, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego więzienia.