Ratownicy dotarli do wraku rozbitego samolotu w Afganistanie
Dopiero w poniedziałek rano ekipa ratownicza dotarła śmigłowcami na miejsce piątkowej katastrofy afgańskiego samolotu linii Kam Air ze 104 osobami na pokładzie.
07.02.2005 | aktual.: 07.02.2005 08:34
Jak podano w Kabulu, w akcji uczestniczą śmigłowce Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa Afganistanu - ISAF. Rzecznik ISAF, Joseph Bowman powiedział, iż rano żołnierze zostali przewiezieni śmigłowcami na miejsce gdzie spoczywa wrak boeinga - ich zadaniem będzie sprawdzenie, czy nikt ze znajdujących się na pokładzie ludzi nie ocalał i ewakuacja zwłok. Sądzi się, że nikomu nie udało się przeżyć katastrofy.
Siły ISAF zostały wysłane na miejsce w sytuacji, gdy oddziały żołnierzy i policji afgańskiej nie były w stanie dotrzeć na miejsce katastrofy. Samolot w piątek w czasie śnieżycy nie uzyskał zgody na lądowanie w Kabulu i rozbił się o zbocze góry na wysokości 3 300 metrów w odległości około trzydziestu kilometrów od stolicy Afganistanu. Ukształtowanie terenu a także zła pogoda udaremniły całkowicie akcję ratunkową, uniemożliwiając też dotarcie do wraku. W tej sytuacji strona afgańska zwróciła się o pomoc do ISAF.
Rzecznik afgańskiego Ministerstwa Obrony już w sobotę oświadczał, że nikt nie przeżył katastrofy.
Według sobotnich informacji z Kabulu, przekazanych przez AFP, na pokładzie samolotu znajdowało się co najmniej 25 obcokrajowców, w tym sześciu Amerykanów, dziewięciu Turków, trzech Włochów i Irańczyk. Cudzoziemcami było też sześciu członków 8-osobowej załogi.
Kam Air, to jedyna prywatna firma lotnicza w Afganistanie. Działa od listopada 2003 roku. Wykorzystując wynajęte maszyny obsługuje linie międzynarodowe, m.in. z Kabulu do Dubaju i Stambułu, a także linie wewnętrzne. Z Kam Air korzystają przede wszystkim bogaci Afgańczycy, ale także pracownicy organizacji charytatywnych.