Rasistowski incydent na Lotnisku Chopina. Ofiarą holenderska reżyserka
Podczas kontroli bezpieczeństwa na warszawskim lotnisku jeden z pracowników miał dopytywać holenderską reżyserkę Niki Padidar o kraj pochodzenia. Pomimo holenderskiego paszportu musiała wyjawić mu, że pochodzi z Iranu, a następnie odpowiedzieć na pytanie, gdzie jest jej burka.
14.06.2017 | aktual.: 14.06.2017 07:17
Niki Padidar przyjechała do Warszawy na Festiwal Filmowy dla Dzieci i Młodzieży "Kino w Trampkach". Prowadziła tam warsztaty dla polskich reżyserów. W piątek 9 czerwca wylatywała z powrotem do Holandii, jednak na Lotnisku Chopina spotkał ją nieprzyjemny incydent z udziałem jednego z pracowników obiektu. Zajście opisał na Facebooku Maks Piłasiewicz, jeden z organizatorów festiwalu.
- Pracownik zapytał Niki o jej pochodzenie, na jej odpowiedź o tym, że mieszka w Amsterdamie, ten ją dalej dopytywał o kraj pochodzenia. Gdy odpowiedziała, że pochodzi z Iranu, zapytał "gdzie jest Twoja burka?" i dalej "przecież wszyscy w Iranie noszą burki". Po czym wziął jej bagaż podręczny do szczegółowej kontroli - opisał incydent Piłasiewicz.
- Powiedziałam, że kobiety w Iranie nie noszą burek. Noszą chusty, ale wiele z nich nie robi tego z własnej woli, ale dlatego, że państwo je do tego zmusza. Mężczyzna spojrzał na mnie ironicznie, jakby nie wierzył w to, co mówię - powiedziała w rozmowie z warszawską Gazetą Wyborczą Niki Padidar.
Nie wiadomo, pracownik której z polskich służb tak potraktował kobietę. Straż Graniczna tłumaczy, że kontrola pasażerów nie należy do ich obowiązków. "od marca 2013 roku funkcjonariusze Straży Granicznej na lotniskach nie dokonują kontroli bezpieczeństwa, tj. kontroli bagażu, etc. Robią to podmioty zatrudnione przez zarządzającego portem lotniczym" - twierdzi rzecznik prasowa SG, podporucznik Dagmara Bielec-Janas.
Po zgłoszeniu incydentu przez Maksa Piłasiewicza sprawę bada także Lotnisko Chopina. Sprawdzany jest m.in. monitoring. Trwa postępowanie wyjaśniające.