PolskaRaport o tragedii - "liczba ofiar może się zwiększyć"

Raport o tragedii - "liczba ofiar może się zwiększyć"

- Gotowy jest już wstępny raport na temat pożaru hotelu socjalnego w Kamieniu Pomorskim i przebiegu akcji ratunkowej - poinformował na konferencji prasowej szef MSWiA Grzegorz Schetyna. Akcja strażaków, zdaniem wicepremiera, została przeprowadzona prawidłowo.- W obiekcie w takim stanie ludzie nie mogą mieszkać - podkreślił zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej Janusz Skulich. - Liczba ofiar pożaru może się zwiększyć - powiedział komendant główny policji Andrzej Matejuk.

Raport o tragedii - "liczba ofiar może się zwiększyć"
Źródło zdjęć: © PAP

16.04.2009 | aktual.: 16.04.2009 19:06

Jak powiedział Skulich w raporcie opisano stan techniczny budynku i opis pierwszej, najważniejszej fazy akcji ratowniczej.

- W naszej ocenie konstrukcja oraz wyposażenie, wystrój, czyli przedmioty, które tarasowały drogi ewakuacyjne, stwarzały stan zagrożenia życia. W obiekcie w takim stanie ludzie nie mogą mieszkać - podkreślił Skulich.

Pożar hotelu wybuchł około 20 minut przed otrzymaniem pierwszego zgłoszenia przez straż pożarną. Po przyjeździe straży na miejsce pożar był tak silny, że dowódca postanowił nie gasić budynku, ale ratować ludzi stojących w oknach. Z raportu wynika też, że stan budynku przed pożarem stwarzał zagrożenie dla mieszkających w nim ludzi.

W budynku była instalacja alarmująca przez ogniem oraz instalacja hydrantowa. W jego korytarzach ustawiono jednak łatwopalne przedmioty, takie jak szafy, które, podobnie jak firanki, ułatwiały rozprzestrzenianie się ognia i utrudniały ewakuację. Podobnie było na klatce schodowej, która była drogą ewakuacyjną. Pożarowi sprzyjały też wybite szyby na klatce schodowej. W hotelu znajdowała się specjalna klatka ewakuacyjna, ale wyjścia na nią były zatarasowane rowerami.

Generał Skulich podkreślił, że w samochodzie strażackim była drabina o długości wystarczającej do wejścia na drugie piętro. Gdy straż przyjechała na miejsce, płomienie objęły już połowę budynku, a w oknach byli ludzie krzyczący o pomoc. W tej sytuacji dowódca akcji postanowił nie gasić pożaru, ale ratować tych, którzy mieli największe szanse, a więc ludzi, którzy byli przytomni i mogli się poruszać. Strażacy rozwinęli wąż z wodą, aby zabezpieczyć przed płomieniami ludzi skaczących z okien. Ustawiono też drabinę, którą udało się ewakuować kilka osób. Strażak złapał dziecko, wyrzucone z okna przez matkę.

Po kilku minutach strażacy zaczęli lać wodę na klatkę schodową, próbując wejść nią do środka. Klatka schodowa stała jednak w ogniu. Dowódca akcji wbiegł do budynku klatką ewakuacyjną, ale nie mógł wejść na korytarz, gdyż było w nim za gorąco. Akcja ratunkowa trwała 7 minut. Później pożar przybrał takie rozmiary, że nie można było próbować ratować ludzi.

Generał Skulich powiedział, że znajdujący się w pobliżu hotelu hydrant miał zbyt małe ciśnienie. Szybko sprowadzono jednak wodę z Zalewu Kamieńskiego, a więc nie brakowało jej strażakom.

Co najmniej 21 ofiar śmiertelnych i 21 rannych - to bilans pożaru hotelu socjalnego w Kamieniu Pomorskim, który wybuchł w nocy z niedzieli na poniedziałek. Siedem osób rannych w pożarze hotelu socjalnego nadal przebywa w szpitalach w Kamieniu Pomorskim, Gryficach i Szczecinie. W najcięższym stanie jest ośmiomiesięczny chłopczyk hospitalizowany w Szczecinie, który nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (340)