PolskaRanny chodził od lekarza do lekarza

Ranny chodził od lekarza do lekarza

Potrzebujesz pomocy? Zamiast jechać do szpitala przy ul. Traugutta we Wrocławiu, lepiej sprawdź, gdzie jeszcze dyżuruje chirurg. Ciężko ranny Piotr Szymanowski musiał sam jeździć od szpitala do szpitala, bo nikt nie chciał go operować.

Ranny chodził od lekarza do lekarza
Źródło zdjęć: © SPGW

16.06.2006 | aktual.: 07.06.2018 15:13

Piotr Szymanowski zranił się w nogę. Lekarz z pogotowia we Wrocławiu nie zaszył mu rany, bo uznał, że wymaga ona leczenia w szpitalu. Piotr mieszka w Oławie. Po południu w poniedziałek skaleczył się grubą szybą z drzwi do pokoju. Rana była bardzo głęboka. Wujek zaraz zawiózł dziewiętnastolatka do miejscowego szpitala. – Pielęgniarka powiedziała nam, żebyśmy jechali do Wrocławia na Traugutta, bo u nich lekarze akurat operują pacjenta i nie wiadomo, kiedy skończą – opowiada Mieczysław Skowronek, wujek Piotra. Krew chłopakowi tak ciekła z nogi, że nie było na co czekać.

Od lekarza do lekarza

Na pogotowiu przy Traugutta Szymanowski zasiadł w długiej kolejce. – Nie mogłem patrzeć, jak Piotrek krwawi– opowiada wzburzony wujek. – Zapytałem więc pielęgniarki, czy lekarz nie mógłby go przyjąć wcześniej. Usłyszeliśmy, że trzeba czekać w kolejce, bo jest dużo ludzi. Dodała, że oni nie są robotami i nie zrobią wszystkiego w pięć sekund. Piotr spędził bite dwie godziny pod gabinetem dyżurnego lekarza. W końcu chirurg obejrzał mu nogę, pielęgniarka zabandażowała ranę i... chłopak z powrotem pojechał do szpitala w Oławie. Doktor we Wrocławiu stwierdził, że musiałby szyć tę ranę 45 minut– relacjonuje zdenerwowany pan Mieczysław. – A ludzie stoją w kolejce i nie ma na to czasu. To po co my czekaliśmy dwie godziny?!

Dyżurny lekarz odpiera zarzuty. – Rana wyglądała poważnie, mogła być uszkodzona torebka stawowa, więc zakwalifikowałem przypadek do leczenia szpitalnego– wyjaśnia Jerzy Borkowski, lekarz. – Dlatego nie zszyłem rany na miejscu i odesłałem chłopaka do jego szpitala w Oławie. Okazało się, że mimo, że najbliższy oddział ratunkowy w szpitalu znajduje się tuż obok ambulatorium, do którego trafił dziewiętnastolatek, to lekarz nie miał obowiązku go tam skierować.Zasadę transportu do najbliższej placówki stosuje się w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia życia pacjenta. Gdy takiego zagrożenia nie ma, lekarz może odesłać pacjenta do jego rejonowego szpitala– argumentuje Piotr Szetelnicki, lekarz inspekcyjny pogotowia. – To może się okazać praktyczniejszym rozwiązaniem, bo gdyby była konieczna hospitalizacja, to wówczas rodzinie będzie łatwiej odwiedzać chorego, a potem odebrać go ze szpitala– dodaje. W ten sposób do Piotra uśmiechnęło się szczęście dopiero w rodzinnym mieście. Oławscy lekarze właśnie
skończyli operację i od razu go przyjęli. Stwierdzili, że rana nadaje się do zszycia i po kwadransie było już po zabiegu.

Trzy pogotowia w mieście

Piotr nie musiał stracić tyle czasu, by odejść z kwitkiem. We Wrocławiu w dwóch szpitalach oprócz Marciniaka przy ul. Traugutta przez całą dobę można uzyskać pomoc. Takie miejsca nazywają się szpitalne oddziały ratunkowe (SOR) i znajdują się w szpitalu przy ul. Kamieńskiego i przy ul. Weigla. – U nas zawsze jest duży ruch– mówi Borkowski. – Pacjenci przyzwyczaili się, że tylko do nas można zgłosić się z nagłymi przypadkami o każdej porze. Warto zajrzeć gdzie indziej. Nie jesteśmy szwalnią.

Opinii w tej sprawie zasięgnęliśmy w urzędzie marszałkowskim, któremu podlega większość wrocławskich szpitali. – Taki uraz, jak rozcięcie nogi powinien zszyć każdy chirurg– uważa Anna Szejda z Urzędu Marszałkowskiego. – Wystarczy, że pacjent trafi do szpitala, który pełni właśnie dyżur chirurgiczny. Szpital przy Traugutta ma codziennie taki dyżur. Zagadkę potraktowania chłopaka z rozciętą nogą rozwiązuje pielęgniarka z dyżuru. Wolała zachować anonimowość. – Jak mamy pracować, skoro po magisterskich studiach pielęgniarskich dostaję 800 zł wypłaty?– pyta, kończąc na ławce przed izbą przyjęć wysyłać SMS-a. – Nawet nie możemy zorganizować strajku, bo mówią, że to niehumanitarne.

Dyżury We Wrocławiu mają trzy szpitalne oddziały ratunkowe (SOR-y): przy ul. Traugutta 116, ul. Kamieńskiego 73a i ul. Weigla 5. Tam pacjenci mogą się zgłaszać w nagłych przypadkach o każdej porze dnia i nocy. Codziennie szpitale przez całą dobę pełnią specjalistyczne dyżury, np. okulistyczny, chirurgii dziecięcej, ortopedyczny, laryngologiczny. Ich wykaz można znaleźć co dzień w naszej gazecie lub pod numerem 999.

Anna Waszkiewicz, Anna Gabińska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)