PolskaRanking funduszy inwestycyjnych

Ranking funduszy inwestycyjnych

50-letnie małżeństwo Sue i Jim McIntyres do majątku wartego 2 mln USD doszło, zaczynając od wpłacania co jakiś czas 50 USD do funduszy inwestycyjnych. "Oni zautomatyzowali drogę do bogactwa: rezygnowali z drobnego procentu dochodów i przelewali te pieniądze do wybranych funduszy, na lokaty bankowe, polisy ubezpieczeniowe" - tak David Bach, doradca finansowy i autor bestsellerowych w USA poradników, opisuje swoich klientów - pisze Krzysztof Trębski w tygodniku "Wprost".

23.01.2006 | aktual.: 23.01.2006 13:11

Bach w książkach, wykładach czy audycjach w najpopularniejszych programach radiowych i telewizyjnych w USA przekonuje Amerykanów, że by zostać milionerem, niepotrzebne są ani duże pieniądze na początek, ani siła przebicia, ani biegłość w ekonomii. "Inwestuj 10 dolarów dziennie przez 35 lat przy stopie zwrotu rzędu 10% rocznie i uzbierasz 1,6 mln USD! Jeśli twoja małżonka zrobi podobnie, możliwe, że staniecie się milionerami" - zachęca Bach.

Fundusze inwestycyjne, dzięki którym każdy może się poczuć trochę jak guru Wall Street Warren Buffett, ale przy znacznie mniejszej odpowiedzialności, stały się współczesną skarbonką, do której możemy wrzucać nawet niewielkie kwoty. W Polsce w większości z nich wysokość wymaganej pierwszej wpłaty spadła do 50-100 zł. Tyle że od skarbonki różnią się one zasadniczo, bo po kilku latach na każdą "wrzuconą" do nich złotówkę, wyciągniemy na przykład złotówkę i 50 groszy. Polacy, którzy odpowiednio wcześnie zainwestowali w akcje rodzimych spółek czy obligacje za pośrednictwem funduszy, dzięki hossie na warszawskiej giełdzie osiągnęli w ostatnich trzech latach zyski wynoszące nawet 150% i więcej.

Nic dziwnego, że w funduszach ulokowaliśmy już ponad 61 mld zł, a ich aktywa w ubiegłym roku urosły aż o 63,3%! Dla tych, którzy chcą wsiąść do pociągu po zyski, "Wprost" i firma doradztwa finansowego Expander przygotowały ranking funduszy inwestycyjnych, które dotychczas przysporzyły klientom największych zysków przy stosunkowo niskim ryzyku.

Zdążyć na pociąg

Wyobraź sobie, że ktoś wyrzuca cię z pracy i daje na życie 40% dotychczasowej pensji (mniej więcej taki odsetek zarobków będą stanowiły świadczenia z ZUS i OFE)
- taką wizję roztaczają doradcy finansowi przed klientami, nakłaniając ich do zastanowienia się nad potrzebą długoterminowego inwestowania oszczędności. I nie ma w tym przesady. Szok spowodowany nagłym obniżeniem poziomu życia czeka każdego z nas najpóźniej w chwili przejścia na emeryturę.

Do oszczędzania na starość towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI)
są idealne, gdyż nie liczy się tu wielkość lokowanych kwot, ale długi czas inwestycji i systematyczność wpłat. Im wcześniej zaczniemy, tym lepiej. Dla przykładu, emerytura pracującej od ośmiu lat kobiety, która zarabia obecnie miesięcznie 2700 zł netto, a za 35 lat będzie zarabiała około 5800 zł netto, wyniesie około 2300 zł. - Gdyby chciała ona uzupełnić tę różnicę, odkładając pieniądze "do skarpety", musiałaby co miesiąc wysupłać 2000 zł. Inwestując w dobry fundusz akcyjny, mogłaby obniżyć wymaganą kwotę miesięcznych oszczędności do nieco ponad 200 zł - przekonuje Maciej Kossowski, ekspert Expandera.

Wystarczy pamiętać o prostych zasadach: dla ograniczenia ryzyka inwestować w kilka funduszy i dopasować ich rodzaj do osobistej sytuacji (im jesteśmy młodsi, tym więcej pieniędzy powinniśmy lokować w bardziej ryzykownych funduszach akcyjnych, bo straty, które możemy ponieść, zostaną na dłuższą metę odrobione z dużą nawiązką). Cała reszta to - używając określenia Bacha - "zautomatyzowana droga do bogactwa", bo na co dzień inwestowaniem naszych oszczędności w konkretne papiery wartościowe zajmą się pracownicy funduszy.

Jak przekonują Amerykanie (w funduszach inwestycyjnych ulokowali około 8 bln USD), na giełdzie po prostu nie sposób stracić w długiej perspektywie. Dow Jones, główny indeks nowojorskiej giełdy, w ciągu ostatnich 50 lat rósł rocznie przeciętnie o 10% WIG, główny indeks polskiej giełdy, od chwili jej powstania wzrósł o kilka tysięcy procent, mimo że po drodze nie uniknęła ona krachów i kilkuletnich bess.

Dzięki funduszom inwestycyjnym możemy zarobić na swoistą prywatną emeryturę oraz (co zwykle robi większość klientów polskich TFI) na samochód, dom, czesne za studia dzieci - każdy większy wydatek, który jesteśmy w stanie przewidzieć i zaplanować. Odkładanie pieniędzy na lokatach bankowych czy rachunkach bieżących traci sens. Nawet inwestowanie w bezpieczne fundusze obligacji, jedne z najmniej zyskownych, pozwoliło w ciągu ostatnich 12 miesięcy uzyskać stopę zwrotu z inwestycji na poziomie 6,5-10% - to więcej niż na jakiejkolwiek lokacie bankowej. Ci, którzy podjęli większe ryzyko i ulokowali pieniądze w funduszach inwestujących w akcje, zwiększyli w tym czasie ich wartość nawet o 50%! - pisze Krzysztof Trębski w tygodniku "Wprost".

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)