Rakiety w Kaliningradzie ostudzą głowy wschodnioeuropejskich jastrzębi
Rozmieszczenie rakiet Iskander w obwodzie
kaliningradzkim pomoże ostudzić gorące głowy
wschodnioeuropejskich jastrzębi - podkreśla w czwartek dziennik
"RBK-daily", komentując środowe orędzie prezydenta Dmitrija
Miedwiediewa.
Gospodarz Kremla poinformował w nim o odpowiedzi Rosji na instalację elementów tarczy antyrakietowej USA w Polsce i Czechach. Miedwiediew ogłosił, że jego kraj odstąpi od planowanej redukcji swoich rakiet strategicznych i ulokuje w graniczącej z Polską enklawie kaliningradzkiej rakiety taktyczne Iskander.
"Rozmieszczenie Iskanderów (w Kaliningradzie) pozwoli w razie konieczności kontrolować praktycznie całe terytorium Polski, a także część Niemiec i Czech" - pisze gazeta, rosyjski partner niemieckiej "Handelsblatt".
"RBK-daily" wskazuje, iż "eksperci za największe zagrożenie ze strony Iskanderów uważają to, że mogą one przenosić ładunki jądrowe".
Dziennik przytacza też opinię analityka wojskowego Władimira Jewsiejewa, który zwraca uwagę, że "w związku z rosyjskim moratorium na wykonywanie zapisów traktatu o ograniczeniu broni konwencjonalnej w Europie (CFE) zagraniczni inspektorzy nie będą mieli żadnej kontroli nad kaliningradzkimi Iskanderami".
"Ta sytuacja niepewności będzie poważnie niepokoić Europę, a przede wszystkim Polskę, która zgodziła się przyjąć u siebie elementy amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej" - podkreśla Jewsiejew.
Także dziennik "Kommiersant" wybija, że "z obwodu kaliningradzkiego rakiety Iskander dolecą prawie do każdego punktu na terytorium Polski". Gazeta zaznacza, że nie jest znana data dyslokacji i liczba rakiet, które zostaną zainstalowane w kaliningradzkiej enklawie.
"Kommiersant" przypomina, że o możliwości instalacji Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim jako pierwszy wspomniał w lipcu zeszłego roku ówczesny pierwszy wicepremier Siergiej Iwanow. Gazeta odnotowuje też, że na początku 2008 roku planowano wyposażenie w te rakiety 152. brygady rakietowej, stacjonującej pod Czerniachowskiem (d. Wystruć).
Powołując się na ocenę analityka Aleksandra Chramczichina, "Kommiersant" zaznacza również, iż "Iskandery w Kaliningradzie staną się celami nr 1 dla potencjalnego przeciwnika, w związku z czym ich przerzucenie do enklawy pociągnie za sobą wzmocnienie całej grupy wojsk w tym regionie".
Inny analityk Borys Szmielow, którego z kolei cytuje dziennik "Wiedomosti", ocenia, że decyzja prezydenta Rosji o rozmieszczeniu Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim "świadczy o tym, że Rosja wchodzi na drogę konfrontacji z USA w sferze wojskowo-politycznej".
"Rosja nie wierzy w przyszłość rosyjsko-amerykańskich stosunków i spodziewa się po nowej administracji kontynuacji linii administracji George'a W. Busha, zmierzającej do ulokowania elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach" - wskazuje Szmielow.
Natomiast b. szef sztabu rosyjskich sił strategicznych Wiktor Jesin, do którego opinii odwołuje się "Gazieta", jest zdania, że "plany instalacji systemów ziemia-ziemia Iskander w obwodzie kaliningradzkim świadczą o tym, że Rosja rezygnuje z wykorzystania terytorium sąsiedniej Białorusi do neutralizacji amerykańskiej tarczy antyrakietowej".
"Najwyraźniej postanowiono nie wciągać do tego naszego zachodniego sąsiada. Choć nie można wykluczyć, że na Białorusi utworzone zostanie alternatywne zgrupowanie" - zauważa Jesin.
Według niego, "rozmieszczenie Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim nie będzie wymagało poważniejszej modernizacji tamtejszych sił wojskowych". "Iskandery wchodzą w skład wojsk rakietowych i artylerii, dlatego prawdopodobnie będą bazować w istniejącej infrastrukturze wojsk lądowych".
Z kolei "Wriemia Nowostiej" zwraca uwagę na zapowiedź Miedwiediewa, że z terytorium kaliningradzkiej enklawy środkami radiolokacyjnymi zakłócane będzie funkcjonowanie obiektów amerykańskiej tarczy w Polsce i Czechach.
"Jest to bardzo silny ruch. Specjaliści z rosyjskiego wywiadu wojskowego utrzymują, że USA nie zaczęły działań bojowych przeciwko Iranowi w dużej mierze z powodu tego, iż Irańczycy dysponują potężnymi środkami walki radioelektronicznej" - pisze dziennik.
Jerzy Malczy