Marszałek Józef Piłsudski© Domena publiczna

Rak: Proponując sojusz militarny ze Stalinem, Piłsudski blefował w ważnym celu

Marcin Makowski

Złożenie propozycji sojuszu z ZSRR było przynętą Piłsudskiego. Służyło temu, żeby Stalin kontynuował zbliżenie z Polską. Takie działanie miało być z kolei kartą atutową marszałka w relacjach z Hitlerem. Chodziło o to, ażeby Warszawa miała lepsze relacje z Berlinem i Moskwą, aniżeli Berlin z Moskwą. Prof. Kornat i Wołos polemizując ze mną, są na bakier z logiką - mówi w WP dr Krzysztof Rak w polemice do wywiadu krytycznego wobec jego nowej książki.

Marcin Makowski: Czy Józef Piłsudski planował kiedyś realny sojusz polsko-sowiecki?

Dr Krzysztof Rak, historyk, autor książki "Piłsudski. Między Stalinem a Hitlerem": Odpowiadając w krótkich, żołnierskich słowach: nie. Ja przynajmniej w swoich badaniach nie znalazłem ani dowodów, ani nawet poszlak, że chciał on sojuszu z Sowietami. W książce "Piłsudski między Stanem i Hitlerem" twierdzę coś wręcz przeciwnego.

Marszałek obawiał się, że nie tylko formalny sojusz, ale i pakt o nieagresji z Moskwą może być niekorzystny dla interesów Polski. Dlatego po 1926 roku przeciągał aż do przełomu roku 1931/1932 finalizowanie rozmów o pakcie o nieagresji. Obawiał się, że prawnomiędzynarodowe związanie się z ZSRR zbytnio wzmocni to państwo na arenie międzynarodowej.

Opisuje pan jednak przypadek ministra Józefa Becka, który "zaproponował wysłannikowi Józefa Stalina sojusz militarny, będący zwieńczeniem koronkowej gry, jaką od kilku miesięcy Piłsudski prowadził z Hitlerem i Stalinem". Był rok 1933. Na czym polegała ta gra?

Krzysztof Rak: "Ja przynajmniej w swoich badaniach nie znalazłem ani dowodów, ani nawet poszlak, że Piłsudski chciał sojuszu z Sowietami"
Krzysztof Rak: "Ja przynajmniej w swoich badaniach nie znalazłem ani dowodów, ani nawet poszlak, że Piłsudski chciał sojuszu z Sowietami"© Materiały prasowe

Podkreślmy, złożył propozycję. Nie znaczy to jednak, że w rzeczywistości miał taki zamiar. Polityka zagraniczna wbrew obiegowemu poglądowi nie ma wiele wspólnego z szachami. Nie jest bowiem walką pomiędzy dwoma szczegółowo przemyślanymi strategiami. Przypomina raczej pokera, którego istotą jest wprowadzenie przeciwnika w błąd. Piłsudski, żeby rozwinąć tę metaforę, w grze ze Stalinem posługiwał się blefem.

Chciał wybadać przeciwnika?

Złożenie tego rodzaju propozycji było przynętą, służyło temu, żeby Stalin kontynuował zbliżenie z Polską. Takie manifestacyjne zbliżenie z Polską miało być z kolei kartą atutową marszałka w relacjach z Hitlerem.

Chodziło o to, ażeby Warszawa miała lepsze relacje z Berlinem i Moskwą, aniżeli Berlin z Moskwą. To jest znana od zamierzchłych czasów metoda balansu dyplomatycznego. Warto dodać, że Piłsudski w latach 1932-1934 balansował zasadniczo w czworokącie, bo nie można zapominać jeszcze o Paryżu.

W efekcie słaba Polska mogła grać w tej samej lidze co mocarstwa i prowadzić politykę podmiotową.

"Sojusz z którymś z wielkich sąsiadów byłby sprzeczny z polityką równowagi, zaprzeczałby jej założeniom i – co ważniejsze – godziłby w polską rację stanu pojmowaną w Warszawie" - mówią prof. Kornat oraz Wołos, krytykując pana książkę w wywiadzie dla WP. Kto ma w takim razie rację?

Dokładnie o tym jest cała moja książka. Na przeszło tysiącu stron pokazałem, jak Piłsudski, grając z Niemcami i ZSRR unikał sojuszu z nimi, po to, aby nie stać się satelitą któregoś z nich.

Prof. Kornat i Wołos po prostu polemizują z tezami wymyślonymi przez siebie, a nie z twierdzeniami zawartymi w mojej książce. Przypisują mi absurdalny pogląd, że Piłsudski w roku 1933 powinien wejść w sojusz z ZSRR, po to, aby łatwiej mnie było skrytykować.

To już nie jest polemika naukowa. Oni nie dyskutują z moimi poglądami, ale chcą mnie zdeprecjonować jako autora.

Czy politycy związani z Piłsudskim już wcześniej, np. przed zamachem majowym 1926 r. próbowali się kontaktować z sowietami? Jakie mieli cele i intencje?

Tak, takie kontakty miały miejsce. Najkrócej rzecz ujmując, Piłsudski, przygotowując zamach stanu, nie chciał mieć polskich komunistów, a to znaczy de facto Moskwy, przeciwko sobie. To było działanie z gruntu racjonalne. Te kontakty miała charakter konfidencjonalny, tajny, czy też konspiracyjny. Są one od dawna opisane w polskiej historiografii. Kornat z Wołosem w wywiadzie dla Wirtualnej Polski najpierw to kwestionują. Zarzucają mi przy tym braki warsztatowe. Jednak następnie w rozmowie tej szczegółowo opisują, że Piłsudski przez pośredników kontaktował się z liderami KPP, czyli z Moskwą. Tym samym są na bakier z logiką, a mianowicie z zasadą sprzeczności.

Wróćmy do roku 1933. Powołuje się pan na sprawozdanie działacza Kominternu Karola Radka z jego rozmów w Polsce z Bogusławem Miedzińskim, Ignacym Matuszewskim i Józefem Beckiem. Minister spraw zagranicznych – według relacji Radka – miał powiedzieć, że jeśli Sowieci dopomogą Polsce utrzymać Pomorze, to Polska wesprze ZSRR w obronie przed Niemcami, które "posuwać" się chcą w kierunku Leningradu. To była pozorowana gra II Rzeczpospolitej?

Tak, nie mam co do tego wątpliwości.

Pana krytycy twierdzą, że nie rozróżnia pan rodzajów sojuszy, które Polska mogła teoretycznie zawrzeć z ZSRS. Sojusz wojskowy "może zaistnieć jedynie na podstawie konwencji wojskowej oraz porozumienia sztabowego. Sęk w tym, że dr Rak otwarcie operuje pojęciem 'sojusz wojskowy'. Przy tej okazji nasuwa się choćby jedno pytanie: czy gdyby taka oferta poszła z Warszawy do Moskwy, nie wiedziałby o tym polski poseł w stolicy ZSRR (Juliusz Łukasiewicz), którego korespondencja z lat 1933-1935 stanowi zasadniczy element polskiego zasobu źródłowego do stosunków z Sowietami"? Jak pan odpowie na ten zarzut?

Dr Krzysztof Rak, historyk, autor książki "Piłsudski. Między Stalinem a Hitlerem"
Dr Krzysztof Rak, historyk, autor książki "Piłsudski. Między Stalinem a Hitlerem"© Archiwum prywatne

Ale to kolejna absurdalna interpretacja moich poglądów. Po raz kolejny powtarzam, Piłsudski złożył tylko propozycję, zawartą w sugestii współdziałania w obronie Pomorza i Leningradu.

Profesorowie najwyraźniej nie rozumieją lub nie chcą rozumieć różnicy pomiędzy zaproponowaniem czegoś a skonsumowaniem tej propozycji.

To może im to wyjaśnię na następującym przykładzie z życia. Mężczyzna w relacjach z kobietą składa często propozycję matrymonialną, ale po osiągnięciu swojego celu, jej nie realizuje.

Ten przykład wcale nie jest odległy od tego, co opisywałem w swojej książce, gdyż w maju 1933 roku szef sowieckiego przedstawicielstwa w Warszawie opisywał propozycje Piłsudskiego jako "lespremierspreliminaires d’un mariage". Krótko mówiąc, to Kornat z Wołosem nie rozróżniają znaczenia dwóch wyrażeń: "propozycja sojuszu wojskowego" i "sojusz wojskowy". Ale to już jest ich problem.

Jakim politykiem był Józef Piłsudski według źródeł i historyków, a jakim w popularnej mitologii i popkulturze? Czym się różnił?

Jest mit Piłsudskiego, który po jego śmierci tworzyli jego współpracownicy i wyznawcy. Niestety moim zdaniem do tej pory nie powstała porządna naukowa monografia przestawiająca Piłsudskiego jako polityka z krwi i kości.

Moja książka, wbrew powszechnemu odbiorowi, nie jest monografią poświęconą tylko i wyłącznie Piłsudskiemu. Ona ma jeszcze dwóch równorzędnych bohaterów Stalina i Hitlera.

Trudno pisać o ich czasach nie uwzględniając wzajemnie przeplatającej się polityki międzynarodowej?

Tak. W zasadzie rzecz biorąc, dotyczy ona trójstronnych relacji polsko-niemiecko-sowieckich w latach 1924-1934. I to jest jej novum. Uwaga zaś czytelników skupiona jest na dwóch tezach badawczych dotyczących polityki Piłsudskiego wobec Sowietów, które odkrył wiele lat temu profesor Bogdan Musiał.

Niestety, jak widać, niektórzy polscy historycy są na bakier z podstawową literaturą przedmiotu. Kornat z Wołosem błędnie przypisują mi odkrycia Musiała. Nie dziwi mnie to, bo w swojej najnowszej książce biografii Becka, opisując zbliżenie polsko- sowieckie pierwszej połowy lat 30, a więc ten sam okres, którym poświeciłem swoją książkę, popisali się nieznajomością podstawowych źródeł tego okresu.

Łatwo jest krytykować innych, gdy samemu nie ma się wystarczającej wiedzy w materii sporu.

Czy gdyby Piłsudski dożył wybuchu II wojny światowej, jak twierdzi wielu publicystów, którzy zajmują się "historią alternatywną", mógłby zmienić los wydarzeń?

Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. To domena publicystów, ale ja zajmuję się polityką zagraniczną okresu międzywojennego na gruncie naukowym. Powiem jednak tak: wybuch wojny był niezależny od polityki Warszawy. W tym sensie ani Piłsudski, ani Beck by jej nie zatrzymał.

Czy Piłsudski widział sens w taktycznym uderzeniu wyprzedzającym na niemiecką III Rzeszę z udziałem Armii Czerwonej?

Moim zdaniem Piłsudski nie planował akcji militarnej przeciwko Niemcom, a na pewno nie we współpracy z Armią Czerwoną. Wiedział bowiem, że to byłby koniec Polski.

Czy Józef Beck zniweczył po śmierci marszałka jego dorobek?

Nie sposób na to odpowiedzieć. Pamiętajmy, Polska w latach 1938-1939 znalazła się w znacznie gorszej sytuacji geostrategicznej niż w latach 1932-1934. Przede wszystkim dlatego, że Niemcy i ZSRR stały się znacznie silniejsze w stosunku do Polski.

Poza tym Berlin po śmierci Piłsudskiego prowadził coraz bardziej agresywną politykę. Dlatego Piłsudski miał znacznie łatwiejsze i korzystniejsze warunki gry niż Beck.

Piłsudski domagał się, aby uregulowane w roku 1934 stosunki z Niemcami utrzymać "jak długo to możliwe". Czy Beck po jego śmierci zmienił ten kurs?

Nie, niewątpliwie utrzymywał go do wiosny 1939 roku. Nie można jednak traktować polityki w stosunku do Berlina w oderwaniu od polityki w stosunku do Paryża i Londynu.

Pod koniec lat 30. Beck starał się balansować pomiędzy Niemcami i mocarstwami zachodnimi. Ja mam wątpliwość, czy Beck w ostatniej fazie swojej polityki zagranicznej nie popełnił błędów. A mianowicie, czy w 1938 roku zbytnio nie zbliżył się z Berlinem, a zanadto oddalił się od Paryża i Londynu, a z kolei w następnym roku zanadto zbliżył się do Paryża i Londynu i zbyt oddalił się od Berlina.

Moim zdaniem nie udało mu się zachować równowagi w grze z tymi trzema mocarstwami. A to nie pozwoliło mu potem w 1939 roku na skuteczną grę na czas.

Jaką Polskę, między Hitlerem a Stalinem, chciał stworzyć marszałek? Czy jego misja i strategia była w ogóle możliwa do realizacji?

Moim zdaniem marszałek chciał przede wszystkim grać na czas. Jak najdalej w czasie odsunąć starcie z Niemcami lub Rosją. Zdawał sobie bowiem sprawę, że konflikt w Europie może przynieść Polsce katastrofę.

Źródło artykułu:WP magazyn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (95)