Rak czyli wyrok?
W bydgoskim Centrum Onkologii skończyły się
pieniądze na niektóre terapie najnowocześniejszymi lekami.
Nowe pacjentki, cierpiące na raka piersi, które miałyby być
leczone herceptyną, zostaną wysłane do Warszawy - pisze "Gazeta
Pomorska".
14.06.2005 | aktual.: 14.06.2005 07:13
W ciągu niespełna pół roku szpital onkologiczny wykorzystał ponad 60 proc. funduszy, pozyskanych w ramach kontraktu na leczenie chorych, zakwalifikowanych do tzw. programów lekowych.
A jeszcze pod koniec maja sytuacja nie wydawała się tak dramatyczna. Wówczas dr Jerzy Tujakowski, ordynator oddziału chemioterapii w CO zapewniał "Gazetę Pomorską", że z puli przeznaczonej na leczenie innowacyjnymi preparatami pozostała połowa. -_ Na pewno nie przerwiemy terapii u żadnego pacjenta, który już dostaje te leki_- uspokajał, ale i ostrzegał, że jeśli chorych będzie przybywać, to pieniądze bardzo szybko się skończą.
Minęło kilkanaście dni i dowiadujemy się, że szpital nie ma już funduszy na herceptynę - innowacyjny, a więc bardzo drogi lek, stosowany w leczeniu przerzutów raka piersi.
Na wyczerpaniu jest także roczna pula przeznaczona na dwa inne programy lekowe. - Chodzi o mabhterę, stosowaną w leczeniu chłoniaka złośliwego i topotecan - lek na raka jajnika - wyjaśnia dr Tujakowski. Kolejny raz przypomina, że gdyby były promesy (NFZ płacił szpitalom za pacjentów leczonych w innych województwach), nie zabrakłoby pieniędzy na drogie leki.
Zbigniew Pawłowicz, dyrektor bydgoskiego CO zapewnia, że o finansowaniu programów lekowych informował oddział NFZ w Bydgoszczy już w kwietniu. 31 maja usłyszał, że "nie będzie renegocjacji kontraktu". (PAP)