"Raj zamienił się w piekło" - Norwegia w szoku
Norwegia jest w szoku po wczorajszych wydarzeniach. Nikt dziś nie mówi, że będzie lepiej, bo z godziny na godzinę spływa coraz więcej dramatycznych relacji i szczegółów od naocznych świadków strzelaniny oraz wybuchu. Polacy solidaryzują się z pogrążonymi w bólu Norwegami.
23.07.2011 | aktual.: 24.07.2011 23:01
Polacy używają zwrotu "wystraszyłem się na śmierć". Norwegowie o tym samym mówią "tak się wystraszyłem, że aż zamilkłem". Na wczorajszej, zorganizowanej bardzo późnym wieczorem konferencji prasowej, premier Jens Stoltenberg mówił, że nikt nie wystraszy Norwegów na tyle, by odebrać im głos.
- Jesteśmy narodem niewielkim, ale dumnym - mówił. - Nikt nie sprawi, że będziemy milczeć. Moim życzeniem jest, by teraz ten kraj był jeszcze bardziej otwarty, bardziej demokratyczny i bardziej skłonny do dialogu niż był wcześniej.
Jednocześnie trudno było nie zauważyć, że premier był wyjątkowo poruszony. Stoltenberg to zwykle polityk opanowany i żyjący blisko ludzi. Często wychodzi poza formalny wizerunek. W piątek do zgromadzonych przed telewizorami Norwegów mówił polityk z trudem panujący nad tembrem głosu i gestami. Można było odczuć, że choć stara się dodać obywatelom otuchy i przekazać praktyczne informacje (nie należy bez potrzeby obciążać linii telefonicznych, lepiej nie wybierać się do centrum Oslo), to myślami jest z ofiarami i ich rodzinami. Na wyspie, na której doszło wczoraj do masowego morderstwa, było zapewne wielu ludzi, których premier znał osobiście. Stoltenberg wyglądał wczoraj jak człowiek, który przeżywa głęboka, osobistą tragedię.
- Wyspa Utoya zawsze kojarzyła mi się z sielską krainą dzieciństwa - mówił w sobotę rano. - Ten raj zamienił się w piekło.
Dziennikarze relacjonują z hotelu
W trudnej sytuacji znaleźli się dziennikarze dziennika "VG", którego budynek ucierpiał w wyniku wybuchu bomby w centrum Oslo. Siedziba gazety znajduje się tuż przy budynkach rządowych. Dziennikarze, którzy w chwili wybuchu byli w pracy, relacjonowali potem w telewizji NRK, że fala uderzeniowa dosłownie zmiotła ich z krzeseł. Wszyscy zostali ewakuowani, a tymczasowa redakcja najpopularniejszego w Norwegii dziennika przeniosła się do… hotelu.
Nie ma jeszcze informacji, czy ktoś z pracowników gazety odniósł poważne obrażenia i kiedy redakcja ponownie stanie na nogi.
Walka z rasistowskimi komentarzami
W piątek wieczorem, kiedy spekulowano o możliwym udziale islamskich terrorystów w atakach, w internecie zaczęły się pojawiać komentarze o treści rasistowskiej i nacjonalistycznej. Niektórzy Norwegowie zaczęli agitować, by oddawać głosy na Partię Postępu znaną z kontrowersyjnych wypowiedzi i niechęci do imigrantów. Te głosy nie pozostały bez echa. Jeden z młodych Norwegów napisał wczoraj na swoim profilu na Facebooku: "Wszyscy przyjaciele, którzy wykorzystujecie tę tragedię do wygłaszania rasistowskich poglądów, bardzo was proszę, usuńcie się sami z listy moich znajomych, żebym nie miał za dużo roboty".
Na wczorajszej konferencji prasowej zapytano premiera, czy można się spodziewać, że po ostatnich wydarzeniach Norwegia stanie się krajem bardziej zamkniętym na przybyszów. Stoltenberg zdecydowanie zaprzeczył i podkreślił, że "więcej dialogu i silniejsza demokracja" nie oznacza "więcej naiwności".
Polacy solidaryzują się z Norwegami
Duże poruszenia panuje też wśród Polaków mieszkających w Norwegii, którzy są najliczniejszą w tym kraju mniejszością narodową. W piątek, kiedy szpitale norweskie prosiły o krew, Polacy pytali na forach internetowych, gdzie mogą się zgłosić i jakich formalności należy dopełnić.
W sobotę od rana Polacy przekazują sobie informacje, gdzie organizowane są formalne uroczystości na których wspólnie z Norwegami będzie można uczcić pamięć ofiar. Polacy przyłączają się też do spontanicznie organizowanych akcji mających na celu okazanie solidarności rodzinom zabitych i rannych. Wczoraj późnym wieczorem w wielu oknach domów wystawiano palące się świece. Światełek nie zabrakło również w polskich domach nad fiordami.
- Wczorajszy wybuch w centrum Oslo odczuliśmy dosłownie, choć znajdowaliśmy się 4 kilometry dalej - mówi mieszkająca wraz z rodziną w stolicy Norwegii Marta. - Budynek, w którym byłam zatrząsł się, przez chwilę pomyślałam absurdalnie, że to trzęsienie ziemi. Odgłos eksplozji był słyszany w wielu dzielnicach. I myślę, że jeszcze bardzo długo będzie słychać jego echo w całym kraju. Wszyscy moi znajomi są w szoku, tu się nie rozmawia o niczym innym. Nasi sąsiedzi i znajomi potrzebują teraz wielu ciepłych gestów. Wiem, co przeżywają, przecież nie tak dawno my, Polacy, byliśmy tak samo zszokowani po naszej narodowej tragedii.
Z Norwegii specjalnie dla Wirtualnej Polski Sylwia Skorstad