Radek Sikorski padł
Niedawno, wśród wielu informacji o prężnych działaniach Radosława “Radka” Sikorskiego, można było przeczytać również o jego planach uczynienia pieśni “My, Pierwsza Brygada” hymnem Ministerstwa Obrony Narodowej. Planu tego, minister (obecnie: były) nie zdążył wcielić w życie. Dla otuchy, podczas uroczystego pożegnania z żołnierzami, mógł wysłuchać, w rzewnym wykonaniu wojskowego trębacza, pieśni “Jak to na wojence ładnie”, która traktuje o pięknie tratowania ułana końmi. Zamiast zastanawiać się, nad politycznymi przyczynami i skutkami dymisji ministra, wsłuchajmy się w słowa tego utworu.
Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie
Wojence między Radosławem “Radkiem” a Antonim Macierewiczem zaprzeczają już tylko sami zainteresowani. Czyż jednak jest o co kruszyć kopie? Wojenka nie musi być zła. Bywa estetycznie atrakcyjna. Szczególnie gdy krew się leje i eleganccy ułani po Oksfordzie spadają z wysokiego konia.
Koledzy go nie żałują, Jeszcze końmi potratują
“Koledzy” to trochę za dużo powiedziane. Ułan nie miał zbyt wielu kolegów w swoim oddziale. Nie mógł być za bardzo lubiany, gdyż miał najfajniejszy mundur i najładniejszego konia, a do tego płynnie dogadywał się z obcymi (pewnie również z wrogami). Skoro więc już spadł, nie zaszkodzi się po nim parę razy przejechać.
A za jego młode lata, Grają trąby: tra ta ta ta
Nie do końca wiadomo co tam było z tymi jego młodymi latami. Podobno nawet pewne wysoko postawione trąby szukały jakiegoś “tra ta ta ta”, które ułan mógł wykonywać z obcymi służbami.
Wachmistrz z listy go wymaże, Rotmistrz w werbel bębnić każe
Tym razem obydwie czynności wykonał jeden dowódca. Najpierw szybciutko wymazał z listy (nie sprawdzając nawet, czy przypadkiem w młodej piersi ułana nie bije jeszcze resztką sił jego dzielne serce), a już następnego dnia kazał bić w werbel i oznajmił, że być może znajdzie dla ułana jakieś godniejsze zajęcie (PKO BP czy warszawski Ratusz?).
Śpij kolego, twarde łoże, Zobaczym się jutro może
Na razie jednak ułan został skierowany do niedookreślonych działań wraz z niejasną obietnicą (a może groźbą) ewentualnego spotkania w prawdopodobnie niedługiej przyszłości.
A za jego trudy, znoje, Wystrzelą mu trzy naboje
W założeniu nieznanych autorów powstańczej pieśni “trzy naboje” oznaczać miały mizerną zapłatę za największe poświęcenie. Jednak w dobie permanentnego niedoinwestowania armii i krytykowanego przez ekspertów chaosu w przetargach dla MON, “trzy naboje” wydają się ceną nie do pogardzenia. Pytanie tylko, w co ułanowi wystrzelą te naboje.
Więc kto chce rozkoszy użyć, Niech do wojska idzie służyć. Tam rozkoszy wnet użyje, Krwi jak wody się napije
Co do pierwszego zdania, nikt kto widział reklamowe materiały MON lub słyszał opowieści o zmiataniu schodów własną szczoteczką do zębów, nie może mieć wątpliwości. Drugie zdanie jednak budzi pewien niepokój. Chłeptanie cudzej krwi zapewne należy do rozkoszy niektórych kolegów ułana, jednak on sam zdaje się stronić od tego typu przyjemności. Dlatego być może jednak mimo wszystko odpowiedniejsza na pożegnanie ułana byłaby “Pierwsza Brygada”, która w jednej z nieoficjalnych wersji głosi:
Nie chcemy już od Was uznania Ni Waszych mów, ni waszych łez! Skończyły się dni kołatania Do waszych serc, j...ł was pies!
Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska