PolskaRadca ambasady Węgier: nocne zamieszki dalekie od demokracji

Radca ambasady Węgier: nocne zamieszki dalekie od demokracji

Zdaniem Istvana Gordona, radcy ambasady
Węgier i dyrektora Węgierskiego Instytutu Kultury w Warszawie,
nocne zamieszki w Budapeszcie miały niewiele wspólnego z
demokracją. Gordon jest przekonany, że sytuacja na Węgrzech szybko
wróci jednak do normalności.

19.09.2006 | aktual.: 19.09.2006 12:51

Obraz

Zobacz galerię:
Zamieszki w Budapeszcie

W nocy z poniedziałku na wtorek tysiące uczestników antyrządowych demonstracji w Budapeszcie domagały się ustąpienia premiera Ferenca Gyurcsanya. Pokojowa początkowo demonstracja przed gmachem parlamentu około dziesięciu tysięcy ludzi przerodziła się w nocy w gwałtowne zamieszki, gdy zaatakowano gmach państwowej telewizji, spalono wiele samochodów, zdemolowano witryny sklepowe i wejścia do banków. Straty są ogromne.

Manifestacje przeciwko szefowi rządu trwały w węgierskiej stolicy od niedzieli wieczorem. Tego dnia w radiu wyemitowano nagranie, na którym premier mówi do kolegów partyjnych, że jego rząd za poprzedniej kadencji kłamał na temat stanu państwa i gospodarki, by tylko utrzymać się przy władzy.

Nie wiem, dlaczego to wszystko się stało. Nie jestem w stu procentach przekonany, że stały za tym powody polityczne - powiedział Istvan Gordon Wydaje mi się, że to jest dalekie od demokracji. I - mam nadzieję - dalekie od polityki - dodał.

Jak zaznaczył, oglądając telewizyjne relacje ze stolicy Węgier "czuł jakby był na meczu piłkarskim". Ci ludzie, rozebrani do pasa... Nawet hasła były takie jak na meczu piłkarskim- ocenił Gordon.

Radca węgierskiej ambasady jest jednak przekonany, że sytuacja na Węgrzech szybko się ustabilizuje i stanie się to w ramach demokratycznych procedur. Mam nadzieję, że to skończy się jak najprędzej i wszystko wróci do normy. (...) Musi, bo już od prawie 17 lat żyjemy w demokracji - podkreślił.

Dyrektor Węgierskiego Instytutu przyznał, że trudno mu oceniać sytuację w kraju znając ją jedynie z relacji telewizyjnych i informacji od rodziny i znajomych z Węgier. Boli mnie, że jestem tak daleko - powiedział Istvan Gordon.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)